Warmińska Łynostrada to niespełna 60 km trasa trekkingowa, która biegnąc po malowniczej Warmii, ukazuje jej bezsprzeczne piękno. Może być traktowana jako przedłużenie swojego miejskiego odpowiednika – Olsztyńskiej Łynostrady – lub być postrzegana jako osobna trasa rowerowa. Stanowi łącznik pomiędzy stolicą Warmii i Mazur a Lidzbarkiem Warmińskim, gdzie spotyka się z Green Velo – najdłuższym szlakiem rowerowym Polski.
Kilka słów o …
Warmińska Łynostrada to zwycięski projekt zgłoszony w Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim przez Stowarzyszenie „Wizja Lokalna” oraz Forum Rozwoju Olsztyna. Głównym założeniem było przedłużenie zagospodarowania brzegów rzeki Łyny na odcinku Olsztyn – Lidzbark Warmiński, promocja regionu, zwiększenie zainteresowania turystyką rowerową oraz połączenie Olsztyna ze szlakiem Green Velo.
Tak jak wspomniałem na wstępie, Warmińska Łynostrada jest przedłużeniem Olsztyńskiej Łynostrady z którą niejednokrotnie jest mylona. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że Olsztyńska Łynostrada biegnie w obrębie granic miasta, natomiast Warmińska Łynostrada wyprowadza nas z terenów zurbanizowanych w głąb historycznej krainy – Warmii. Niespełna 60 km odcinek prowadzi kolejno przez takie miejscowości jak Redykajny, Brąswałd, Barkweda, Cerkiewnik, Swobodna, Knopin, Dobre Miasto, Kunik, Urbanowo, Łaniewo i Lidzbark Warmiński. Piękno całej trasy to możliwość podziwiania malowniczych krajobrazów, które niedostępne są zza szyby samochodu. Tu możemy dosłownie poczuć klimat jaki nadal panuje wśród warmińskich wsi, pól i lasów.
Trasa została wytyczona przy wykorzystaniu już istniejących dróg, duktów i ścieżek. Ominięcie głównych szlaków komunikacyjnych było w tej kwestii sprawą priorytetową. Chodziło o możliwie największe odseparowanie ruchu kołowego, tym samym zapewnienie rowerzystom bezpieczeństwa, oraz możliwości czerpania przyjemności z jazdy. Plan się powiódł ponieważ jadąc Warmińską Łynostradą, dzięki marginalnemu natężeniu ruchu, faktycznie mamy wrażenie że czas dosłownie „stanął w miejscu”. Co prawda na trasie napotykamy krótkie odcinki które przecinają ruchliwe arterie (np. w Dobrym Mieście), ale wówczas jesteśmy kierowani na sieć ścieżek rowerowych, które szybko wyprowadzają w znacznie spokojniejsze rejony Warmii.
Warmińska Łynostrada to trasa turystyczno – rekreacyjna. Wybierając się na tę wycieczkę, o ile lubimy zagłębiać się w historię odwiedzanych miejsc, powinniśmy zarezerwować sobie odpowiednio dużo czasu który z założenia poświęcimy na zwiedzanie. Istotnym elementem jest również rower którym chcielibyśmy pokonać trasę. Ze względu na zróżnicowaną nawierzchnię (o czym poniżej), nie każdy jednoślad się do tego nadaje. Dlatego wybór maszyny dostosowanej do jazdy w terenie będzie sprawą kluczową.
Dużym udogodnieniem dla podróżujących jest możliwość skorzystania z pociągu jako alternatywnego środka transportu. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach aby jednorazowo pokonać cały dystans, lub przydarzy mu się kontuzja lub awaria, wówczas może udać się na stację PKP (np. w Bukwałdzie, Cerkiewniku, Swobodnej, Dobrym Mieście) i koleją wrócić do domu.
Opis trasy
Właściwa trasa rozpoczyna się w punkcie w którym kończy swój bieg Olsztyńska Łynostada – czyli przy Elektrowni Wodnej „Łyna”. Ułatwiając sobie zadanie wypad rozpocząłem nieco powyżej tego miejsca, a mianowicie na skrzyżowaniu ul. Leśnej i ul. Wąwozowej. Tu znajduje się pierwsza tabliczka Warmińskiej Łynostrady za którą od tej pory będziemy podążać.
W mojej ocenie oznaczenie trasy jest wystarczające, aby bez problemu dotrzeć do celu podróży. Małe tabliczki informujące nas o kierunku jazdy oraz o ilości kilometrów jakie pozostały do pokonania umieszczone są na każdym ważniejszym skrzyżowaniu. Również na długich prostych odcinkach kolejne tabliczki utwierdzają nas w tym, że nadal znajdujemy się na trasie. Oczywiście może zdarzyć się sytuacja gdy w gąszczu skrzyżowań i rozwidleń najdą nas wątpliwości czy nadal poruszamy się we właściwym kierunku. Wówczas, jeśli przez kilkaset metrów nie ujrzymy następnego znaku, to sygnał że zjechaliśmy z kursu i powinniśmy wrócić do miejsca, w którym znajduje się ostatnia tabliczka jaką mijaliśmy.
Oznakowanie Warmińskiej Łynostrady jest na tyle czytelne i szczegółowe, że nie będę opisywał trasy w systemie „zakręt po zakręcie”. Dla ułatwienia do tekstu dołączam mapkę z zapisanym śladem mojego przejazdu, na którym doskonale widać przebieg całego odcinka.
To natomiast czego nie wyczytamy z mapki, to informacja o stanie nawierzchni po której będziemy się poruszać. Będą to zarówno drogi asfaltowe (średniej jakości), polbrukowe ścieżki, jak również drogi szutrowe i dukty leśne, na których nie zabraknie kamieni i kopnego piachu. Aby w miarę komfortowo przejechać Łynostradę, zdecydowanie polecam wybranie się w podróż rowerem przystosowanym do jazdy w terenie, ponieważ to tam spędzimy zdecydowaną większość czasu. Każde udogodnienie w postaci szerokich, bieżnikowanych opon, amortyzowanego widelca czy wygodnego siodełka, z całą pewnością zaprocentuje dobrym samopoczuciem po kilkudziesięciu kilometrach jazdy po nierównościach 🙂
Osobiście wybrałem się w trasę rowerem bez amortyzacji, wyposażonym w 30 mm opony szosowe. Był to świadomy wybór, ponieważ chciałem sprawdzić czy mimo wszystko dam radę przejechać cały dystans rowerem “nie-terenowym”, a po drugie, planowałem wrócić szosą (co można zobaczyć na mapce). Mój mały eksperyment się udał. Kopny piach z jakim musiałem walczyć, wymęczył mnie jednak do tego stopnia, że nie miałem już siły na „zabawę” z podjazdami w drodze powrotnej. Udowodniłem natomiast, że „da się” przejechać Warmińską Łynostradę na „sztywniaku z barankiem”, niemniej ma to niewiele wspólnego z przyjemnościami jakie powinniśmy czerpać jadąc po tej urokliwej trasie. W miejscach gdzie nie wykończy nas piach, kamieniste podłoże dokończy dzieła 🙂 Wytrzęsie nas do tego stopnia, że dyskomfort jaki pojawi się w nadgarstkach oraz naszych „czterech literach” do końca pozbawi nas radochy z jazdy. Dlatego zachęcam do wybrania się w podróż rowerem, który zapewni nam odpowiedni komfort podczas pokonywania kolejnych nierówności.
Podsumowanie
Warmińska Łynostrada to idealna propozycja dla osób, które chciałyby bliżej poznać uroki Warmii, jak również doskonały sposób na aktywne spędzenie dnia. Trasa jest na tyle długa, że z pewnością zadowoli nawet bardziej zaawansowanych kolarzy, natomiast znajdująca się na trasie infrastruktura z wyznaczonymi miejscami odpoczynku rowerzystów, czy możliwość skorzystania z pociągu jako opcji powrotu, pozwoli cieszyć się z jazdy osobom, które nie czują się na siłach aby jednorazowo pokonać cały dystans.
Dzięki za opis ! Północ Olsztyna jest mi kompletnie nieznana więc mam już trasę do przejechania 🙂 Też wybieram się “sztywniakiem z barankiem” ale na oponach 40. Po przejściu na nie z 30 mocno poprawił się komfort. Zobaczymy jak tym razem się sprawdzą.
Na pewno będzie ciekawie 🙂 Trasa jest bardzo malownicza, a jeśli lubisz gravelove klimaty, tym bardziej przypadnie Ci do gustu 🙂