Bohaterem dzisiejszego wpisu będzie rower, który przez niektórych został określony jako „all-rounder”, w sklepach internetowych możemy go odszukać w dziale „gravel” natomiast producent umieścił go w kategorii „przygoda i żwir” – mowa o modelu Specialized Diverge E5.

Przed zakupem nowej maszyny bardzo długo zastanawiałem się jaki rower wybrać – ostatecznie zależało mi na połączeniu szybkości i zwinności roweru szosowego z możliwością poruszania się w terenie, w którym zwykła szosa nie radzi sobie zbyt dobrze. Dodatkowo chciałem, aby jednoślad umożliwił mi czerpanie 100% przyjemności z jazdy dla jazdy 🙂 Takie założenia zawęziły mój obszar poszukiwań do przełajówek i graveli, a znając cechy wspólne jak również różnice przedstawicieli obydwu gatunków, skupiłem się na znalezieniu roweru, który byłby kompromisem pomiędzy sportowym charakterem CX, a wszechstronnością roweru wyprawowego. Ostatecznie, po konsultacji z Panem Jackiem Deręgowskim z olsztyńskiego salonu rowerowego Deręgowski Sport, wybór padł na rower Specialized Diverge E5.

Cechy które wpływają na charakter Diverge E5 to wypadowa wszystkich elementów, które producent postanowił wykorzystać w tym modelu. Geometria ramy open – road (inwencja Specialized), możliwość zamontowania opon 700×38, hamulce tarczowe, kierownica typu baranek czy dodatkowe otwory montażowe to tylko niektóre z elementów wyposażenia, które mają bezpośredni wpływ na komfort oraz wszechstronność użytkowania.

Pełna specyfikacja wygląda następująco:

Nie będę się rozpisywał i analizował poszczególnych pozycji z powyższej tabeli – skupię się natomiast na subiektywnych odczuciach jakie nasunęły mi się podczas użytkowania. Jeśli natomiast pojawią się nowe spostrzeżenia będące wynikiem ciągłej eksploatacji roweru, będę je na bieżąco dopisywał w postaci uwag to niniejszego tekstu.

Rama i widelec

Testowany przeze mnie egzemplarz wyposażony jest w ramę w rozmiarze 54. Początkowo wahałem się, czy nie będzie ona za duża (wg wyliczeń na papierze powinienem zakupić rozmiar 51/52), ale zdając się na wieloletnie doświadczenie Pana Jacka Deręgowskiego, oraz po dokonaniu wstępnego przymierzenia się do roweru, postanowiłem zaryzykować i nabyć rozmiar 54. Wybór okazał się słuszny – mam wrażenie, że rower jest szyty na miarę 🙂

Rama została wykonana ze stopu aluminium (E5 Premium), gdzie według zapewnień producenta jest to bardzo sztywne i wytrzymałe rozwiązanie, natomiast przedni widelec to karbon w technologii FACT. Na stronie producenta możemy odnaleźć informację, że geometria ramy to odejście od crossowych standardów i wprowadzenie innowacyjnego rozwiązania open – road w którym zastosowano krótsze dolne rury tylnego trójkąta, pochyloną główkę ramy oraz obniżono wysokość osi suportu. W praktyce wygląda to w ten sposób, że firmie Specialized udało się uzyskać charakterystykę ramy, która dzięki zastosowaniu wcześniej wymienionych zmian, pozwala na stabilniejszą i płynniejszą jazdę. Dzięki temu że rower jest przewidywalny, możemy czerpać maksimum przyjemności z podróżowania. Nie oznacza to jednak że nie możemy pościgać się na szosie. Jeśli ktoś będzie miał taką ochotę to uważam że na tym sprzęcie spokojnie da radę objechać niejednego szosowca 🙂

To co szczególnie zwróciło moją uwagę, to sposób poprowadzenia linek które częściowo schowane są w ramie. Natomiast w miejscach gdzie konieczne było ułożenie ich na zewnątrz, linki zabezpieczone są przez pancerz. Takie rozwiązanie, poza oczywistymi walorami estetycznymi, znacznie ograniczy zabrudzenie linek co ma wpływ na szybkość oraz precyzję działania przerzutek czy hamulców.

Dodatkowy plus za to, że podczas ruchów kierownicą pancerze nie dotykają główki ramy oraz widelca. W perspektywie dłuższej eksploatacji uchroni nas to przed koniecznością dodatkowego zabezpieczenia roweru specjalnymi naklejkami, jak również nie stracimy na wizualnych aspektach – a trzeba przyznać, że rower prezentuje się wyśmienicie.

Wisienką na torcie są otwory pozwalające na montaż 3 koszyków na bidony, jak również instalację pełnych błotników oraz bagażnika.

Osprzęt

Tu Diverge traci do konkurencji – porównywalne cenowo rowery innych marek wyposażone są w osprzęt wyższej klasy. Dla przykładu Romet Boreas 2 otrzymał przerzutkę i klamki Sram Apex 11, Merida Silex 200 i Giant Anyroad 2 to Shimanowska Sora, a Kross Esker 4.0 to Tiagra R4700.

Specialized Diverge E5 został wyposażony w najniższą grupę szosową Claris R2000 – czyli 2 blaty z przodu oraz 8 koronek z tyłu.

Świadomie zrezygnowałem z wyboru innych firm, na poczet Specialized, ponieważ osobiście uważam, że najważniejszym elementem roweru na który należy zwracać uwagę podczas zakupu to jego rama. Pod tym względem, biorąc pod uwagę przyjęte przeze mnie kryteria, Diverge znaczenie wyprzedził konkurencję a wybór tego właśnie modelu wydawał się najlepszą opcją.

Dodatkowo należy wziąć pod uwagę przeznaczenie roweru – jeśli ktoś faktycznie ma zamiar wykorzystywać maszynę do szeroko pojętego „włóczęgostwa” – posiadanie Clarisa znacznie zmniejszy koszty eksploatacji roweru, jak również uchroni nas przed dodatkowym stresem, kiedy to wjeżdżając w błotnisty teren nie będziemy zamartwiali się o stan naszego napędu.

Najważniejsze jest, żeby praca przerzutek była precyzyjna i niezawodna – z tym Claris radzi sobie wyśmienicie.

Ilość przełożeń oraz ich stopniowanie powinno być wystarczające dla większości użytkowników. Zastosowanie kasety 11-34 oraz korby 46-34 pozwala na uzyskanie miękkich przełożeń, dzięki którym wdrapiemy się na większość górek. Jeśli natomiast myślimy o poważniejszych bikepackingowych wyprawach po trasach o górskim profilu, wówczas powinniśmy zastanowić się, czy osprzęt oferowany w najniższym modelu z serii Diverge będzie wystarczający.

Początkowo dziwiło mnie, że w tej klasie sprzętu zastosowano suport „na kwadrat”, jednak po chwili namysłu uważam, że zastosowanie tego typu rozwiązania jest jak najbardziej uzasadnione, ponieważ w odróżnieniu np.. do Hollowtech, wkład suportu schowany jest w mufie, dzięki czemu nie będzie tak narażony na błoto, wodę czy piach jak jego odpowiednik z zewnętrznymi łożyskami. A należy pamiętać, że przy eksploatowaniu roweru zgodnie z jego przeznaczeniem, będzie to codzienność. Mały plusik również za fakt, że sama wymiana suportu będzie generowała mniejsze koszty.

Na słowa uznania zasługują zastosowane w Diverge E5 mechaniczne tarczówki Tektro Mira. Nad tym które systemy hamulcowe są lepsze a które gorsze nie będę się rozwodził, uważam natomiast że wybór producenta to strzał w dziesiątkę. Biorąc pod uwagę charakter roweru, zastosowanie w Diverge hamulców tarczowych znacznie poprawia skuteczność hamowania minimalizując wpływ czynników zewnętrznych na działanie systemu, natomiast fakt, że zaciski sterowane są za pomocą linki dodatkowo podnosi ich walory użytkowe, chociażby ze względu na prostotę działania oraz bajecznie prosty serwis. W moim egzemplarzu nie dotarłem całkowicie klocków, a już w tej chwili siła hamowania jest wystarczająca aby skutecznie zatrzymać rower.

Jako uzupełnienie należy wspomnieć o małej, ale jakże przydatnej rzeczy. Chodzi o mały plastikowy element zamontowany na rurze podsiodłowej (tuż poniżej przedniej przerzutki), którego zadaniem jest uniemożliwienie spadnięcia łańcucha pomiędzy zębatkę a ramę – mała rzecz a cieszy 🙂

Koła i opony

Koła i piasty to produkty firmy Axis. Model Sport Disc to średnia półka montowana fabrycznie przez Specialized w kilku swoich modelach. Całość pracuje poprawnie i na tę chwilę nie mam absolutnie żadnych uwag odnośnie zestawu – koła kręcą się równo i cicho. Powiem szczerze że po raz pierwszy spotkałem się z tą marką, tym bardziej z ciekawością będę się przyglądał jak czas eksploatacji będzie wpływał na ich jakość. Należy wspomnieć, że koła montowane są za pośrednictwem osi przelotowej co ma wpływ na ich sztywność.

Fabrycznie Specialized Diverge E5 wyposażony został w opony Specialized Espoir Sport 700×30 mm, jednak jak twierdzi producent, prześwit pomiędzy kołami a ramą jest na tyle duży, że można zastosować opony 700×38 mm, zostawiając jeszcze miejsce na ewentualne błoto.

Espoir Sport posiadają jedynie delikatny bieżnik, który w praktyce doskonale radzi sobie na asfalcie czy ubitych drogach szutrowych/duktach leśnych. Nie polecam natomiast jazdy po piachu – utrata kontroli nad rowerem gwarantowana. Reasumując, w moim przekonaniu zastosowane opony to kompromis pozwalający na użytkowanie roweru w charakterze all-roundera, wówczas zapewniają maksimum komfortu i przyczepności, jednak jeśli chcielibyśmy je wykorzystać je w skrajnych warunkach tzn. jazda po piachu lub patrząc na drugą stronę skali, próba złożenia się w zakręcie przy znacznej prędkości, wówczas upewnijmy się, że mamy kogoś w pobliżu kto pomoże nam pozbierać się do kupy 🙂

Kokpit

Jak przystało na rower gravelowy, Diverge E5 został wyposażony w aluminiową kierownicę typu baranek o wymiarach 70×125 oraz mostek o długości 100mm. Kokpit jest bardzo wygodny i nawet przy dłuższym czasie spędzonym w siodle nie odczuwałem dyskomfortu, jak również nie miałem absolutnie żadnych problemów aby w sposób pewny i stabilny panować nad rowerem – zarówno na asfalcie jak również w terenie.

Siodełko

Nie od dzisiaj wiadomo że Specialized robi jedne z lepszych siodełek na rynku. Oczywistym jest, że wybór tego wyposażenia roweru to sprawa bardzo indywidualna, jednak w moim przypadku model Toupe Sport o szerokości 143 mm (stalowe pręty) okazał się trafionym rozwiązaniem. Całość zamontowana jest na aluminiowej sztycy o dł. 400mm i pomimo braku amortyzacji (amortyzowana sztyca dostępna jest w wyższych modelach Diverge), nie można narzekać na brak komfortu.

Wrażenia z jazdy

Uczucie jakie towarzyszyło mi podczas pierwszego wypadu było bardzo pozytywne – może zabrzmi to dość śmiesznie, ale pierwsze moje skojarzenie odnoszące się do komfortu jazdy to sytuacja, kiedy mając w perspektywie obejrzenie interesującego nas filmu zasiadamy w bardzo wygodnym fotelu. Tu było podobnie, lecz zamiast fotela był rower a za film posłużył mi stale zmieniający się krajobraz warmińskiej przyrody.

Jadąc w górnym chwycie, rower aż zachęca do zredukowania prędkości i czerpania przyjemności z jazdy. Całość zestrojona jest wyśmienicie, rower prowadzi się płynnie, reaguje na każdy ruch a wszelkie nierówności nawierzchni pochłaniane są przez koła, karbonowy widelec oraz ramę.

Jeśli ktoś natomiast ma chęć powalczyć o KOMY-y kolejnych segmentów Stravy, wszechstronność Diverge również mu to umożliwi.

Od strony eksploatacyjnej, jest to bardzo prosta konstrukcja, gdzie koszt wymiany poszczególnych podzespołów nie będzie powodował u nas sytuacji przedzawałowych. Ma to również bezpośrednie przełożenie na przyjemności jakie mamy mamy czerpać z jazdy – ponieważ dzięki temu nie będziemy się zamartwiać np. o stan naszego napędu, kiedy podczas wyprawy niespodziewanie zdarzy się nam jechać w strugach deszczu a leśne dukty zaczną przypominać bagno.

Reasumując, Specialized Diverge E5 jest propozycją dla osób które poszukują względnie taniego, wszechstronnego roweru, który poza asfaltem będzie mógł nam zaoferować zjechanie z trasy i eksplorację terenu niedostępnego dla zwykłych rowerów szosowych.

Jedynym komponentem jaki na tę chwilę bym zmienił w rowerze (pozostając w tym samym zakresie cenowym) to opony, nie oznacza to że są złej jakości, ponieważ korzystając z roweru jako all-roundera sprawdzą się znakomicie, niemniej jeśli chcielibyśmy uczynić z Diverge E5 pełnokrwistego gravela, to montowane fabrycznie 700x30mm to co najmniej o 5 mm za mało.

Na szczęście jest to tylko niuans i nie ma najmniejszego wpływu na moją pozytywną opinię.

Uwagi końcowe

Fabrycznie, Specialized Diverge E5 wyposażony jest w plastikowe pedały platformowe z koszyczkami, światełka odblaskowe przód-tył, oraz odblaski montowane na szprychach. Wszystkie te elementy zdemontowałem ze swojego roweru, więc nie będą widoczne na załączonych zdjęciach, niemniej takie wyposażenie jest i warto o tym wspomnieć 🙂

Zapraszam również do zapoznania się z wpisem Specialized Diverge e5 2019 – recenzja po roku użytkowania

Jeśli macie jakieś uwagi czy pytania odnośnie prezentowanego modelu, piszcie w komentarzach.