Mazurska Pętla Rowerowa to niezwykle malownicza trasa poprowadzona wokół Wielkich Jezior Mazurskich. Liczący przeszło 300 km szlak to istne eldorado dla rowerowych turystów. Dotyczy to zarówno cyklistów zorientowanych na krótkie rekreacyjne przejażdżki, jak również sakwiarzy i bikepackingowców nastawionych na nocowanie w terenie. Ilość malowniczych miejsc w których można odpocząć czy rozwiesić hamak jest wręcz nieprawdopodobna i co ciekawe, prawie każde z nich zlokalizowane jest nad jeziorem 😉
Mazurska Pętla Rowerowa to również, a może przede wszystkim projekt, którego inauguracja odbyła się 2 czerwca 2023 r. Współfinansowana ze środków unijnych budowa zakładała stworzenie lub modernizację sieci ścieżek i dróg rowerowych, które w połączeniu ze zlokalizowanymi na trasie nowoczesnymi MOR-ami (Miejsca Odpoczynku Rowerzystów) oraz wieżami widokowymi miała przyczynić się do rozwoju turystyki rowerowej na Mazurach. Mazurska Pętla Rowerowa w swojej ostatecznej odsłonie, z założenia ma być miejscem przyjaznym każdemu rowerzyście, który podążając oznakowaną trasą, w sposób bezpieczny i komfortowy mógłby w pojedynkę lub z całą rodziną pokonać cały dystans, ciesząc się przy tym możliwością obcowania z przyrodą. Dziesiątki kilometrów szutrowych, leśnych i polnych dróg, jak również sieć nowoczesnych ścieżek rowerowych wijących się między najpiękniejszymi jeziorami w Polsce, których ze względu na ilość nie sposób wymienić, mają zachęcić do aktywnego spędzania czasu na rowerze.
Co więcej, ze względów bezpieczeństwa i komfortu podróżujących, trasa została wytyczona w taki sposób, aby zminimalizować konieczność przemieszczania się po drogach krajowych. Próba odseparowania rowerzystów od ruchu kołowego była naprawdę karkołomnym zadaniem, tym bardziej że trasa celowo przebiega przez popularne mazurskie miejscowości, w których można nie tylko uzupełnić zapasy jedzenia, ale również skorzystać z bogatej oferty hotelowo – gastronomicznej.
Uroczyste otwarcie MPR miało miejsce 02.06.2023 r. co przy okazji zbliżającego się wielkimi krokami sezonu wywołało niemały szum wokół wydarzenia. Dając się ponieść fali zarówno pozytywnych jak i negatywnych komentarzy, wraz z Wojtkiem, szefem wszystkich szefów FB grupy Ustawki Rowerowe Olsztyn postanowiliśmy sprawdzić, gdzie leży prawda 😊
Chłopaki z Warmii na Mazurach
Założenie było proste – pokonać liczącą 286 km trasę Mazurskiej Pętli Rowerowej w ciągu jednego dnia. Planując start o 6:00 rano z Mrągowa, a następnie kierując się kolejno przez Mikołajki, Ruciane-Nida i Pisz, pojechać dalej w kierunku Giżycka, Węgorzewa, a następnie przed zachodem słońca przez Ryn wrócić do Mrągowa. Szacowaliśmy, że średnia z przejazdu brutto będzie oscylowała w granicach 20 km/h. Miałem nadzieję, że takie tempo pozwoli mi na robienie postojów na zdjęcia czy nakręcenie kilku ciekawych ujęć. Rzeczywistość jednak okazała się nieco inna i z powodów, o których za chwilę, nie było czasu na zabawę w fotografa. Ostatecznie plan został zrealizowany, jednak zamiast malowniczych ujęć z punktów widokowych czy dokładnych oględzin MOR-ów, wszystkie ujęcia kręciłem z rozpędzonego roweru 😊 Znajdującym się poniżej filmikiem chciałem uchwycić różnorodność oraz stan nawierzchni po jakiej jechaliśmy, jak również pokazać stan oznakowania trasy. Miała to być odpowiedź na wiele pojawiających się w sieci pytań o warunki jakie panują na szlaku. Obejrzenie nagrania mam nadzieję ułatwi przygotowania osobom, które wybierają się na objazd Mazurskiej Pętli Rowerowej.
Nawiązując do tego o czym pisałem wcześniej, start zaplanowaliśmy na godzinę 6:00 z Orlenu nieopodal sądu w Mrągowie. Taką informację Wojtek zamieścił na grupie Ustawek Rowerowych Olsztyn. Pomimo zainteresowania, nikt jednak nie potwierdził swojego udziału, dlatego miłym zaskoczeniem było spotkanie na miejscu Łukasza, który na objazd MPR przyjechał z Bartoszyc.
Początkowo miałem problem ze zdecydowaniem się na wybór roweru. Komentarze jakie pojawiły się w sieci na temat stanu nawierzchni nie były zbyt optymistyczne. Kopny piach, „tarka” czy leśne dukty bardziej przemawiały za komfortowym MTB, jednak zbyt wyeksploatowane opony mojego górala nie pozostawiały złudzeń. Wziąłem gravela z nadzieją, że 35mm opony dadzą radę na mazurskich szutrach. Wojtek przezornie wybrał jednak rower górski, tym bardziej, że nastawialiśmy się raczej na spokojniejsze tempo. Wydaje mi się, że dzięki temu jechało mu się nieco wygodniej niż mi i Łukaszowi, który również wybrał się na gravelu.
Objazd rozpoczęliśmy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Związane to było z możliwością ewentualnego „ścięcia” trasy, o ile okazałoby się, że z jakichś powodów musimy skrócić wycieczkę. Pogoda była wyśmienita i pomimo przypiekającego słońca i silnego wiatru jechało się znakomicie. Jednak, aby nie zanudzać swoimi filozoficznymi przemyśleniami na temat jazdy, jak również nie robiąc z niniejszego wpisu przewodnika po kolejnych miejscowościach, dalszy opis potraktuję nieco bardziej metodycznie, skupiając się na zagadnieniach, które w jakimś stopniu pozwolą wyrobić sobie opinię na temat trasy jaką jest Mazurska Pętla Rowerowa.
Trasa
Tym co rokrocznie przyciąga na Mazury ludzi nie tylko z Polski, ale z całego świata są przepiękne jeziora. Niezaprzeczalnie jest to region, w którym ilość akwenów dosłownie przyprawia o zawrót głowy. Chętnych doświadczyć błogiego spokoju na łonie przyrody, mocząc nogi w jeziorze i rozkoszując się karkówką z grilla jest tak dużo, że poruszanie się rowerem po drogach publicznych jest nie tylko mało komfortowe, ale w szczycie sezonu również niebezpieczne.
Mazurska Pętla Rowerowa wytyczona została w taki sposób, aby nie tylko możliwie najbardziej odseparować ruch samochodowy od rowerowego, ale również pokazać piękno ukryte w sercu tej krainy. Osoby nastawiające się na przemierzanie dziesiątek wijących się wśród jezior, kanałów, lasów i pól szutrowych dróg na pewno się nie zawiodą. Pętla niejednokrotnie prowadzi bezpośrednio przy liniach brzegowych kolejnych jezior, zahacza o pola namiotowe czy kempingowe, jak również co jakiś czas przecina turystyczne miejscowości w których można uzupełnić zapasy wody i jedzenia.
Istotne jest również, że na trasie nie ma zbyt wielu trudności technicznych, a suma przewyższeń z całości oscyluje w granicach 1500 m, co jak na ten region oraz dystans jest raczej niewielką wartością. Jedyny podjazd o nachyleniu kilkunastu procent, który na tę chwilę przychodzi mi do głowy znajduje się w Mikołajkach. Tu faktycznie noga może zapiec, a zdecydowana większość sakwiarzy będzie musiała podprowadzić rower. Reszta wzniesień to raczej niewielkie, aczkolwiek długie górki, na które pomału trzeba się wdrapywać.
Istotnym elementem wpływającym na przejezdność trasy jest nawierzchnia. Na trasie MPR możemy doświadczyć wszystkiego, ponieważ na pewno napotkamy: szuter, piach, glinę, leśne dukty, betonowe płyty, kocie łby, asfalt i polbruk. Podczas jazdy na pewno nie będzie nudy 😊. Mówiąc jednak całkiem poważnie, warto wiedzieć jak procentowo rozkładają się proporcje pomiędzy poszczególnymi „sekcjami”. Na załączonym filmiku dokładnie widać po czym jechałem. Kopny piach i tzw. „tarka” to nie są elementy za którymi przepadają rowerzyści. Przejazd całej trasy kosztował mnie sporo sił i chociaż jechałem „na pusto” cały czas się zastanawiałem, jak radzą sobie na trasie turyści objuczeni sakwami, czy rodzice wiozący dzieci w przyczepkach. Na pewno kosztowało ich to znacznie więcej pracy niż nas.
Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że nasz objazd pokrył się z trwającą od dłuższego czasu suszą, co zdecydowanie negatywnie wpłynęło na przejezdność niektórych odcinków. Jestem przekonany, że odrobina deszczu w wielu przypadkach znacznie poprawiłaby stan nawierzchni.
Z drugiej strony natomiast, na trasie znajduje się wiele odcinków (w tym nowo powstałych), które pozwalają w wygodny sposób przejechać wzdłuż piaszczystej czy brukowanej drogi. Są to odcinki zaprojektowane i zbudowane głównie z myślą o rowerzystach. Niezwykle miło jedzie się po nowiutkiej i gładkiej asfaltowej ścieżce, obok której ciągnie się fragment, po którym nawet na piechotę szłoby się niezbyt komfortowo. Co ciekawe, takie rarytasy zlokalizowane są nie tylko w samych miejscowościach czy na ich obrzeżach, ale również w terenie. W mojej ocenie jest to duże udogodnienie, zwłaszcza, że taka jazda pozwala na chwilę wytchnienia i odpoczynek po walce z nierównymi szutrami.
Patrząc z perspektywy rowerzysty, po przejechaniu trasy nasunęły mi się pewne spostrzeżenia zarówno te dotyczące samej trasy jak również inwestycji jaką jest Mazurska Pętla Rowerowa. Co prawda podzieliłem je na „plusy” i „minusy”, niemniej moje uwagi nie mają być formą jakiejkolwiek krytyki, a jedynie wskazaniem pewnych sugestii, które w razie dalszych prac mogłyby ewentualnie być brane pod uwagę.
Jako całość natomiast Mazurską Pętlę Rowerową oceniam bardzo pozytywnie. Widać ogrom włożonych w nią prac. Mam nadzieję, że przełoży się to na wzrost zainteresowania turystyką rowerową w naszym regionie 😊
Plusy i minusy
Niezaprzeczalnym atutem MPR jest sama trasa, czyli to o czym pisałem wcześniej: przepiękne okoliczności przyrody, mnogość jezior, kilometry wijących się wśród pól i lasów szutrostrad oraz nieskończona liczba miejsc na odpoczynek „pod chmurką”. Ogromny plus za nowe odcinki ścieżek i dróg, jak również Miejsca Odpoczynku Rowerzystów oraz punkty widokowe. Chociaż sam nie miałem czasu, aby wdrapać się na żadną z wież, to uważam, że jest to trafiony pomysł, który docenią osoby traktujące przejazd MPR czysto turystycznie. Spojrzenie na panoramę jezior „z góry” na pewno będzie niezapomnianym przeżyciem.
Obecność na trasie pól namiotowych, kempingowych czy ośrodków wypoczynkowych również daje szereg możliwości. Począwszy od noclegu czy skorzystaniu z oferty gastronomicznej danego miejsca, po wypożyczenie sprzętu wodnego włącznie. Ponad to, poza miejscowościami, przez które przebiega Mazurska Pętla Rowerowa również znajdują się inne atrakcje regionu. Wystarczy zjechać odrobinę z trasy, aby znacząco urozmaicić swój wypad. Z tego tytułu, aby poczuć prawdziwy klimat Mazur zdecydowanie warto zostać tu na dłużej.
Wbrew wszystkim negatywnym komentarzom jakie można znaleźć w sieci nie mam zbyt wielu uwag. Jestem bowiem świadomy, jak wiele czasu i pracy kosztowało przygotowanie i oddanie do użytku Mazurskiej Pętli Rowerowej. Przy tak rozległej inwestycji mogą się jednak zdarzyć pewne potknięcia, których na szczęście będzie można uniknąć w przyszłości.
Odnosząc się do jednego z największych zarzutów jakie padają pod kątem MPR, czyli stanu nawierzchni, muszę potwierdzić, że na niektórych odcinkach jechało się naprawdę ciężko. Kopny piach czy sławna „tarka” skutecznie odbierały przyjemność z jazdy. Jestem jednak świadomy, że długotrwały brak deszczu w tym rejonie znacząco przyczynił się do pogorszenia stanu dróg. Jak mawia klasyk „taki mamy klimat”. Podejrzewam, że na wiosnę, sytuacja będzie zgoła odwrotna, dlatego wybierając się na objazd trasy warto wziąć ten aspekt pod uwagę. Wszak jedziemy do lasu 😊
Kolejną kwestią jest sposób wytyczenia trasy miejscami pokrywającej się z drogami, na których, zwłaszcza w sezonie letnim, panuje wzmożony ruch samochodowy. Taki stan rzeczy, przynajmniej w mojej ocenie, wyklucza przejechanie Pętli z dziećmi „na pokładzie”. Istnieje zbyt duże ryzyko najechania przez rozpędzony pojazd. Z drugiej strony natomiast, MPR obfituje w miejsca, po których poruszanie się nawet z przyczepką rowerową nie stwarza większego zagrożenia. Wszystko jest kwestią wyboru i wynikiem odpowiedzialności rodzica, który ze względu na bezpieczeństwo swoich pociech nie musi sztywno trzymać się trasy, a jedynie nieco ją zmodyfikować.
Jak można zauważyć na filmie, oznakowanie trasy, które z założenia powinno umożliwić przejechanie Mazurskiej Pętli Rowerowej bez wspomagania się nawigacją, jest sporadyczne. Tabliczki wskazujące kierunek jazdy w zdecydowanej większości znajdują się wyłącznie w większych miastach. Wjeżdżając w teren, musimy polegać wyłącznie na udostępnionym na stronie mazurskapetlarowerowa.pl pliku GPX, który nawiasem mówiąc, w kilku miejscach nie pokrywa się z oznakowaniem trasy i co ważniejsze, z faktycznym przebiegiem dróg w terenie. Jednak zarówno brak oznakowania jak również nie oddane jeszcze do użytku MOR-y to jedynie kwestia dokończenia inwestycji. W tym miejscu chciałbym zasugerować inwestorom, że warto wybudować MOR-y nie tylko w samych miastach czy na ich obrzeżach, ale przede wszystkim na szlaku. Tam sens powstawania tego typu obiektów jest największy.
Pokonując kolejne kilometry Pętli, zwłaszcza po nowo wybudowanych odcinkach zastanawiałem się nad zasadnością zainstalowania barierek. O ile w kilku miejscach chronią ścieżkę przed rozjeżdżaniem jej przez samochody, tak forma zabezpieczenia przed ewentualnym zjechaniem z trasy (domyślam się, że temu mają służyć) raczej nie jest konieczna. Dużo bardziej bolesne jest uderzenie w metalową barierkę niż sturlanie się po trawie do rowu.
O ile wszystkie wymienione powyżej uwagi nie rzutują w mojej ocenie na pozytywną ocenę całej inwestycji, tak pozwolę sobie na ważną uwagę mogącą mieć wpływ na bezpieczeństwo cyklistów. Chodzi o niezwykle malowniczy fragment ścieżki na wysokości Jeziora Tałty w pobliżu miejscowości Jora Wielka. W mojej ocenie jest ona zdecydowanie za wąska. Minięcie się dwóch rowerzystów już teraz powoduje uczucie dyskomfortu spotęgowanego obecnością szpaleru znajdujących się po prawej stronie słupków, których wysokość idealnie odpowiada wysokości kierownicy. O ile samo ich umieszczenie w tym miejscu jest uzasadnione, ponieważ ma uniemożliwić poruszanie się i parkowanie samochodów na ścieżce, tak zahaczenie o jeden z nich podczas „mijanki” może mieć bardzo poważne konsekwencje. Pomijam fakt, że słupki „zabierają” kilkanaście centymetrów z szerokości i tak wąskiej ścieżki.
Pomimo kilku uwag, doceniam zaangażowanie osób odpowiedzialnych za realizację projektu. Mam nadzieje, że wraz z oddaniem trasy do użytku, prace związane z ciągłym jej udoskonaleniem nie zostaną zaniechane. Mazurska Pętla Rowerowa już na tym etapie zdecydowanie warta jest odwiedzenia i przejechania. Sugerowałbym jednak, aby wypad podzielić na kilka etapów. Pokonanie całego dystansu na raz jest ciekawym doświadczeniem, niemniej dużo lepiej byłoby móc cieszyć się niezaprzeczalnymi walorami odwiedzanych miejsc, w chwili rozłożenia sobie wszystkiego „na raty”.
Myślę, że cała nasza trójka miała podobne wrażenia z jazdy. Pomimo tego, że piach, tarka oraz kilkukrotne zboczenie ze szlaku dały o sobie znać zwłaszcza pod koniec trasy, to możliwość cieszenia się otaczającą przyrodą, bliskością jezior oraz panującym tam klimatem na długo pozostanie w naszej pamięci. Trzymam kciuki za dalszy rozwój projektu i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę w te rejony z rowerem 😊
Tak uczciwie, to wypada napisać jedno słowo: tragedia. To niestety nie przypomina dobrego szlaku rowerowego. Myślałem, że piasków, bruku i tarki naliczę kilka odcinków, a one pojawiają się regularnie na całej trasie. To na pewno nie jest dobry szlak rowerowy, ale za to na pewno ktoś właśnie zmarnował miliony złotych. Mamy do czynienia z kolejnym green velo, kolejnym pokazem zapatrzenia w siebie i lokalnej megalomanii. Niestety, to już nie te czasy, kiedy wystarczyło machnąć komuś przed nosem marką “Mazury”, teraz należy do tego dołączyć realne rozwiązania, realną pracę, a nie tylko zwinąć do kieszeni rulonik z europejskimi banknocikami.
przewyższenia to około 2700
Świetny artykuł i jeszcze lepszy film. Gdzie nie czytałem o tej pętli to miałem wrażenie, że w większości droga jest utwardzona (asfalt, kostka brukowa) a na filmie wyraźnie widać, że odcinków piaszczystych jest całkiem sporo. Może to kwestia suchego lata. Trochę mi przeszło aby się tam wybrać w tym roku. Pewnie w kolejnym. Dzięki za wszystko opisujący film.
Byłem z rodziną 2+3 w sierpniu 2023. Tragedia. Jeśli były tu jakieś zainwestowane miliony zł to nie wiem gdzie. Po drodze widziałem kilka rozpoczętych MOR i wież widokowych. Oznaczenie trasy fatalne. Jechałem na .gpx wczytany do mapy. Fragmenty dobrze oznaczone kończą się i dalej nie wiadomo gdzie jechać. Fragmenty asfaltowe to najczęściej drogi publiczne. Przejechaliśmy tylko 200 km z trasy pętli zaczynając w Mrągowie i jadąc zgodnie ze wskazówkami zegara Dzieci nie dały rady i strachowe z samochodami. Były fragmenty że koła na zjazdach zapadały się w piasku.
Co roku spędzamy urlop na rowerach z dziećmi. W poprzednich latach robiliśmy 50-80 km dziennie z sakwami, ok 300 km na wyprawę.
Trzeba i ten trakt sprawdzić. Szutry tam mają dobre na ile oblatałem, ale niepochlebne opinie lekko zatrważające. Uważam, że piachów nie powinno być na przygotowanych pętlach. Podobnie jak prowadzenie ruchliwymi drogami jest takiese. Już lepiej nadrobić kilka km i polecieć jakimś lasem.
Dzięki za subiektywną relację 🙂
Za kilka dni ruszam na tę trasę. Nastawiam się na dobrą zabawę bez szukania dziury w całym 😀
Przy okazji sprawdzę komentarze pod tym artykułem xD (ilu kolarzy, rowerzystów tyle potrzeb 😉 )