Trasę pieszego Szlaku Napoleońskiego biegnącego z Barkwedy do Konradowa zamierzałem przejechać już od jakiegoś czasu. Zawsze jednak pojawiały się okoliczności, które zmuszały mnie do odłożenia planów na później – aż do teraz. Liczący niespełna 40 km odcinek okazał się strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi poznanie ziemi warmińskiej od mniej uczęszczanej strony. Możliwość pokonywania kilometrów szutrowych dróg w otoczeniu pól, lasów i wsi, pozwoliła mi dosłownie poczuć klimat jaki zawsze będzie kojarzył mi się z wakacjami spędzanymi na rodzimej Warmii.
Kilka słów o…
Trasa, którą opisuję poniżej, to fragment drogi który w 1807 roku przemierzali żołnierze Armii Napoleońskiej podczas trwającej wojny z Rosją i Prusami. Jednak nie aspekt historyczny wpłynął na moją chęć poznania tego odcinka. Kierowała mną przede wszystkim ciekawość samej trasy, którą pomimo tego, że poniekąd znałem, w całości nigdy nie jechałem. Ponadto, z tego co widziałem na mapie, większość dróg stanowiły szutry i leśne dukty, które w połączeniu z warmińskimi pagórkami i wakacyjną pogodą zwiastowały wyłącznie dobrą zabawę. Jednak, aby nie ograniczać się wyłącznie do odcinka pomiędzy Barkwedą a Konradowem, swoją trasę ułożyłem w formie pętli z początkiem i końcem w Olsztynie. Tym sposobem z trasy liczącej 40 km, zrobiło się ponad 80 km z czego większość prowadzi po niezwykle malowniczych zakątkach nieco zapomnianej już ziemi warmińskiej.
Trasa, nawierzchnia i wybór roweru
Wyznaczona przeze mnie pętla zaczyna się i kończy w Olsztynie, jednak właściwy odcinek Szlaku Napoleońskiego ma swój początek w Barkwedzie. Tuż przed mostem na Łynie, w wyznaczonym miejscu, znajduje się tablica zawierająca najważniejsze informacje dotyczące niebieskiego szlaku pieszego. Tu również zacząłem swój objazd, gdzie mijając kolejno takie miejscowości jak Kajny, Gutkowo, Mątki, Jonkowo, Łomy, Pupki, Gołogóra, Skolity i Dąbrówka, dojechałem do Konradowa. Celowo nie opisuję tu przebiegu całej trasy, ponieważ zdecydowanie lepiej odwzoruje to załączona do tekstu mapka. Chciałbym jednak dodać kilka słów na temat nawierzchni, trudności jakie napotkałem się na trasie czy wrażeń jakie pojawiły się u mnie podczas przemierzania tych malowniczych zakątków.
Pierwsze na co chciałbym zwrócić uwagę osobom, które nigdy nie jeździły po Warmii na rowerze, to fakt, że jest to teren pagórkowaty. Jestem przekonany, że ilością podjazdów i zjazdów zaskoczy niejednego cyklistę, dlatego wybierając się na wycieczkę, warto równomiernie rozkładać siły.
Kolejną kwestią jest rodzaj nawierzchni jaki napotkamy po drodze. Ku mojej uciesze, były to przede wszystkim dobrej jakości drogi szutrowe, jednak nie brakuje tu również średniowiecznego bruku, kopnego piachu czy leśnych duktów. Łącznikami pomiędzy poszczególnymi odcinkami są mało uczęszczane drogi asfaltowe, którym także nie można nic zarzucić, jeśli chodzi o walory krajoznawcze.
Istotna jest również ilość sklepów jakie miniemy na trasie. Zakładając, że na wycieczkę wybierzemy się w dni pracujące, wówczas ilość punktów, w których ewentualnie będzie można uzupełnić zapasy wody czy jedzenia jest wystarczająca. Oczywiście osoby wprawione, które utrzymają odpowiednie tempo pokonają tę trasę na bananie czy dwóch, jednak planując całodniową wyprawę, warto mieć na uwadze, że w razie konieczności ilość sklepów jest zadowalająca.
Największym mankamentem Szlaku Napoleońskiego jest jego oznaczenie. Teoretycznie, zarówno ten, jak i każdy inny szlak pieszy powinien być oznakowany w taki sposób, aby bez sięgania po mapę czy nawigację, istniała możliwość jego pokonania wyłącznie po naniesionych na drzewach, słupach czy innych stałych elementach infrastruktury znakach. W tym wypadku taki przejazd jest niemożliwy. Oznaczenia pojawiają się zbyt rzadko, aby móc po nich swobodnie nawigować.
Mylące jest również połączenie naszego szlaku (oznaczonego kolorem niebieskim) z niebieską trasą rowerową. Na wysokości Gutkowa obie te trasy łączą się ze sobą, przez co odniosłem mylne wrażenie, że od tej chwili będą one tożsame. Nic bardziej mylnego, ponieważ tuż za leśnym wiaduktem kolejowym, niebieska trasa rowerowa odbija w lewo, my natomiast musimy skręcić w prawo, mimo, że nie ma w tym miejscu stosownego oznaczenia. Z tego względu, aby nie mieć wątpliwości odnośnie kierunku jazdy, zachęcam do pobrania śladu trasy z mojej Stravy lub ewentualnie podjęcia próby znalezienia innego źródła informacji na temat prawidłowego przebiegu Szlaku Napoleońskiego.
Ostatnią kwestią jest wybór roweru. Biorąc pod uwagę różnorodność nawierzchni, najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby wybranie jednośladu, który przystosowany jest do poruszania się w lekkim terenie. Jazda będzie nie tylko bezpieczniejsza i bardziej komfortowa, ale w niektórych przypadkach pozbawi nas wątpliwej przyjemności prowadzenia roweru.
Podsumowanie
Odcinek Szlaku Napoleońskiego, lub trasa wytyczonej przeze mnie pełnej pętli, to propozycja skierowana do osób, które lubią szutrowe klimaty. Nie brakuje tu pięknych widoków, dzikich zwierząt czy swojskich zapachów 😉 Całość jednak pięknie się ze sobą komponuje pozwalając w pełni cieszyć się eksploracją mniej uczęszczanych zakątków Warmii. Dystans jaki należy pokonać również leży w zasięgu większości osób, które choć trochę jeżdżą na rowerze. Dlatego, jeśli ktoś szuka ciekawej, spokojnej i bezpiecznej trasy w okolicy Olsztyna, to zdecydowanie zachęcam na wycieczkę śladami Armii Napoleona 😉