Województwo warmińsko-mazurskie, pomimo nieprawdopodobnego wręcz potencjału ukrytego wśród niezliczonych jezior, rzek czy lasów, niestety nie może pochwalić się zbyt dużą ilością ścieżek czy tras zaprojektowanych i wybudowanych z myślą o cyklistach. Dlatego tym bardziej cieszy fakt, że na rowerowej mapie Polski właśnie pojawiła się nowa pozycja o nazwie „Rowerem po kolei”. Ta licząca 41 km trasa, wytyczona i poprowadzona po starym nasypie kolejowym łączy miejscowość Szczytno z Biskupcem. Ze względu na swoją długość, rodzaj nawierzchni oraz stopień trudności, jak również biorąc pod uwagę wybudowaną na trasie infrastrukturę rowerową oraz niemalże całkowite odseparowanie od ruchu samochodowego, niewątpliwie już teraz stanowi atrakcję regionu. Sam przebieg ścieżki oraz co się z tym wiąże widoki jakie można podziwiać podczas przejazdu to kwestia gustu, niemniej z technicznego punktu widzenia, „Rowerem po kolei” to pozycja, która zdecydowanie godna jest polecenia.

Trasa

Tak jak wspominałem na wstępie „Rowerem po kolei” to licząca 41 km trasa łącząca Szczytno z Biskupcem. Została ona wytyczona po starym nasypie kolejowym, co pozwala na podziwianie widoków jakie większość z nas kojarzy z wycieczek pociągiem. Rozległe pola, łąki i sporadycznie mijane tereny zalesione, w połączeniu z długimi prostymi odcinkami oraz niemalże całkowitym brakiem podjazdów czy innych trudności technicznych to kwintesencja całej ścieżki. Należy wspomnieć, że niemalże w całości (poza krótkim kilkunastometrowym odcinkiem w miejscu przecięcia z drogą wojewódzką 600) nawierzchnię stanowi dobrej jakości masa bitumiczna (asfalt) i co równie ważne, jest to trasa całkowicie odseparowana od ruchu samochodowego. Przemierzając ten odcinek, nie mogłem pozbyć się nawyku zerkania przez lewę ramię w celu sprawdzenia czy nie zbliża się do mnie jakiś pojazd . Dodam tylko, że jak dotychczas jest to najdłuższy odcinek jakim jechałem, przeznaczony wyłącznie dla rowerzystów.

Co więcej, mając w pamięci inne szlaki w naszym województwie, na trasie „Rowerem po kolei” nie znajdziemy tak popularnych i lubianych przez projektantów ścieżek, żółtych barierek. Co prawda, w newralgicznych miejscach wybudowano kilka przęseł, jednak znajdują się one w takich miejscach jak skrzyżowania czy wiadukty, w których zdecydowanie należy wzmóc czujność. Nie tylko zmuszają one rowerzystów do zwolnienia, ale przede wszystkim zapobiegają przypadkowemu wtargnięciu na drogę. Przy tej okazji należy również wspomnieć, że na skrzyżowaniach z drogami polnymi, w centralnej części ścieżki postawiono metalowe słupki, które z kolei mają uniemożliwiać wjazd na trasę samochodom lub maszynom rolniczym. Co prawda są one dość wyraźnie oznakowane, niemniej jadąc ze znaczną prędkością, zwłaszcza na rowerze szosowym, w tych miejscach należy uważać, tym bardziej, że może się tam również pojawić piach czy błoto naniesione z okolicznych pól.

Pozostając jeszcze przez chwilę przy infrastrukturze, warto wiedzieć, że na trasie wybudowano MOR-y, czyli miejsca obsługi rowerzystów, w których poza ławeczkami, stojakami czy wiatami, znajdziemy również tablice informacyjne, stojaki serwisowe czy pompki. Dzięki temu, podczas odpoczynku, można również wyregulować rower czy sprawdzić stan techniczny jednośladu, o ile oczywiście zajdzie taka potrzeba. Co więcej, tuż pod koniec ścieżki (ok 3 km przed Biskupcem), znajduje się wieża widokowa, która poza oczywistą możliwością podziwiania krajobrazu, umożliwia również skorzystanie ze znajdującego się u jej podstawy stojaka serwisowego.

„Rowerem po kolei” to trasa, która swój początek ma w Szczytnie przy ul. Ostrołęckiej, a kończy się w Biskupcu na wysokości skrzyżowania DK16 z DK57. Na objazd ścieżki wybrałem się z Olsztyna, pokonując 135 km pętlę, której ślad poglądowo zamieszczam pod tekstem.

Profil trasy oraz typ roweru

Jeśli miałbym określić stopień trudności trasy, to w skali pięciopunktowej przyznałbym jej jeden punkt. Poza jednym „ząbkiem”, który jest raczej niewiele wnoszącym podjazdem, oraz koniecznością zachowania ostrożności na skrzyżowaniach oraz w miejscach przecięcia ścieżki z polnymi drogami, na całej trasie nie ma innych terenowych niebezpieczeństw. Poza lekko wznoszącym się terenem (jadąc od strony Szczytna), oraz samym dystansem, pokonanie całego odcinka jest niezwykle proste, a jedyne niebezpieczeństwo na jakie możemy być narażeni (poza wspomnianymi skrzyżowaniami) to lekkomyślność innych rowerzystów. 

Tak jak wspominałem wcześniej, trasa jest długa i prosta, a rodzaj i stan nawierzchni zachęcają do rozwijania znacznych prędkości, dlatego wybierając się na trasę z dziećmi zadbajmy o ich bezpieczeństwo. Piszę o tym nie dlatego, że roi się tam od spragnionych szybkości „szosowców”, ale o tzw. „chuchanie na zimne”. Niezależnie od warunków, bezpieczeństwo zawsze powinno stać na pierwszym miejscu – zwłaszcza jeśli chodzi o najmłodszych.

Trasa Szczytno-Biskupiec to także jedno z tych miejsc, w które bez obawy wybrałbym się z dzieckiem. Całkowite odseparowanie od ruchu samochodowego, zabezpieczenia przed przypadkowym wjechaniem na skrzyżowania, jak również profil trasy czy stan nawierzchni zdecydowanie sprzyjają rodzinnym wycieczkom. Zastanawiam się tylko, czy podczas omijania barierek na skrzyżowaniach, jadąc w konfiguracji rower + przyczepka, dałbym radę „złamać” zestaw bez schodzenia z siodełka. Tak czy inaczej, nie jest to trudność, z którą nie można sobie poradzić.

Ze względu na rodzaj nawierzchni, o której już tyle pisałem, na trasę można wybrać się dowolnym typem roweru. Począwszy od rowerów miejskich, trekkingowych czy graveli na szosach i rowerach do triathlonu kończąc. Jedynym miejscem, przez które przejazd na wąskich oponach może być wyzwaniem, jest dość niewygodne przecięcie drogi wojewódzkiej 600, gdzie znajduje się kilkunastometrowy szutrowy odcinek. Biorąc jednak pod uwagę zarówno miejsce jak i charakter owego skrzyżowania, niezależnie od typu jednośladu, zdecydowanie zalecam zejście z roweru i przeprowadzenie go na drugą stronę.

Atrakcyjność trasy

Zgodnie ze znanym powiedzeniem, że o gustach się nie dyskutuje, tak również w przypadku samego przebiegu „Rowerem po kolei” ocena atrakcyjności trasy to kwestia wielce indywidualna. Jeśli ktoś bowiem oczekuje, że trasa swoim profilem będzie przypominała większość malowniczych warmińsko – mazurskich miejscówek, gdzie ścieżki naprzemiennie wiją się pomiędzy pagórkami, jeziorami, rzekami czy lasami, to zdecydowanie będzie zawiedziony jadąc tą trasą. Dominują tu bowiem prawie całkowicie pozbawione podjazdów, długie i proste odcinki, przecinające malownicze pola i łąki. Dlatego, jeśli ktoś lubi łatwe i spokojne wycieczki, gdzie nie występuje niebezpieczeństwo najechania przez samochód, a sam kontakt z przyrodą za sprawą okolicznych pól czy wypasających się na łąkach zwierząt jest wręcz namacalny, jazda ze Szczytna do Biskupca z pewnością przypadnie mu do gustu. Co więcej, ciekawego uroku dodają znajdujące się na trasie przejazdu stare kolejowe budynki czy fundamenty dawnych peronów, które świadczą o pierwotnym przeznaczeniu tego miejsca. 

Moim zdaniem, inwestycja o nazwie „Rowerem po kolei” to zdecydowanie krok w dobrą stronę. Każda kolejna tego typu trasa wybudowana z myślą o rowerzystach to nie tylko zachęta dla turystów, ale przede wszystkim udogodnienie dla lokalnej społeczności, która jak zauważyłem podczas przejazdu, chętnie korzysta ze ścieżki. Co więcej, wydaje mi się, że podczas projektowania trasy do udziału w pracach zaproszono osoby czynnie jeżdżące na rowerze. Już samo zrezygnowanie z barierek poprowadzonych wzdłuż trasy, miejsce rozmieszczenia MOR-ów, czy sposób zabezpieczenia przed przypadkowym wtargnięciem na skrzyżowania świadczą o tym, że całość była dość dobrze przemyślana. Mam tylko nadzieję, że tak jak trasa prezentuje się w tej chwili będzie wyglądała za rok, dwa lub pięć lat. Jest to bowiem spory odcinek, którego utrzymanie również wymaga dużego nakładu pracy. Sezonowe czyszczenie szlaku z nachodzącej na trasę roślinności latem, zamiatanie liści jesienią czy odśnieżanie zimą to ogrom pracy, do którego należy doliczyć konieczność naprawy spękanej nawierzchni, którą niszczą i będą niszczyły systemy korzeniowe okolicznych drzew. Inwestycja zdecydowanie godna jest pochwały i miejmy nadzieję, że będziemy mogli z niej korzystać przez długie lata.