Dla zachowania równowagi, po ostatnim blogowym wpisie dotyczącym wielokilometrowej trasy przebiegającej po Warmii, tym razem zapraszam na coś znacznie krótszego. Dzisiejszą propozycję można by określić jako jazdę „wokół komina”, jak również nadać jej miano „rodzinnej wycieczki” Wszystko to za sprawą niewielkiego, bo liczącego ok 10 km dystansu, oraz samego przebiegu i profilu trasy, który w mojej ocenie nikomu nie powinien sprawić trudności. Istotny jest również cel podróży, który ze względu na swój charakter może nadać całej wycieczce rekreacyjno-rodzinnego wymiaru. Zapraszam do zapoznania się z opisem trasy prowadzącej z Olsztyna nad przystań kajakową w Brąswałdzie.
Kilka słów o…
Pomysł na opisanie tej trasy narodził się już dawno temu, niemniej zawsze odkładałem go na później. Dopiero przy okazji objeżdżania trasy maratonu rowerowego Warmia MTB, który to właśnie zaczynał się i kończył na przystani kajakowej w Brąswałdzie, przypomniałem sobie, jak szczególny i urokliwy jest to zakątek.
Sam dojazd na miejsce nie jest trudny, a dystans liczący zaledwie 10 km nawet podczas bardzo spokojnej jazdy można pokonać w kilkadziesiąt minut. “Wisienką na torcie” jest natomiast sam cel podróży. Odsunięta, położona nieco na uboczu przystań kajakowa to miejsce do wygodnego wypoczynku, a znajdująca się tam infrastruktura w postaci miejsca na ognisko, zadaszonej wiaty, dostępu do bieżącej wody czy pływającego pomostu sprawiają, że można wybrać się tam nie tylko na piknik. Jeśli dodamy do tego wielką otwartą przestrzeń otoczoną lasem, to może się okazać, że może to być również doskonałe miejsce do aktywnego wypoczynku. Aby w pełni zwizualizować sobie to o czym piszę, zapraszam do obejrzenia załączonych do tekstu zdjęć oraz udostępnionego na YT filmiku.
Na samej przystani w Brąswałdzie bywam wielokrotnie (nie tylko rowerem) i niezależnie od pory roku zawsze jest tam tak samo pięknie i spokojnie. Nawet jeśli w danym momencie na pomysł odwiedzenia tego zakątka wpadnie więcej osób, jest tam tyle miejsca, że znalezienie odrobiny prywatności (jeśli ktoś takiej szuka) na pewno nie będzie stanowiło problemu.
Przebieg trasy
Sama trasa, tak jak wspomniałem wcześniej, nie jest trudna. Jeśli miałbym ocenić jej poziom, to w skali 5 punktowej dałbym jej 1. Pomimo tego że nawierzchnia jest zróżnicowana (od asfaltu po szutry i piach), a jej stan pozostawia wiele do życzenia (dziury i ubytki), nie są to jakieś wielkie trudności, które poruszając się w rekreacyjnym tempie wpływałyby na płynność jazdy. Ważne jednak jest to, aby planując taką wycieczkę wybrać się na rowerze z nieco szerszymi oponami. Wówczas zdecydowanie łatwiej będzie nam pokonać poszczególne fragmenty trasy.
Wypad natomiast zaczynamy przy „Kładce Żubra” nad Jeziorem Długim. Jadąc ul. Leśną w kierunku oczyszczalni, na jej końcu skręcamy w lewo w ul. Wąwozową. W tym miejscu następuje zmiana nawierzchni z asfaltowej na szutrową. Jest to dość krótki odcinek, który kończy się na ul. Hozjusza, którą przecinamy kierując się w stronę ul. Jemioły i dalej w ul. Poziomkową. Tu natomiast mamy miks asfaltu, kostki brukowej i szutrów, które ostatecznie drogą polną wyprowadzą nas poza zabudowania osiedla Redykajny. Stąd długa, bardzo malownicza prosta zaprowadzi nas do skrzyżowania we wsi o tej samej nazwie, w której kierujemy się w prawo na Dywity.
Zjeżdżając po dość nierównej nawierzchni w stronę mostu na Łynie, ponownie natrafimy na asfalt, który długim podjazdem zakończy się przy kolejnym skrzyżowaniu na którym skręcamy w lewo. Stąd już tylko 1 km dzieli nas od punktu docelowego czyli Brąswałdu. Znalazłszy się w samej wsi musimy dojechać do kościoła, aby tuż przed cmentarzem skręcić w lewo w szutrową drogę, która po kilkuset metrach zjazdu skończy się na malowniczej polanie (przystani kajakowej) nad rzeką Łyną.
Podsumowanie
Tak jak wspominałem wcześniej, trasa liczy ok. 10 km, jej poziom trudności, dystans oraz niewielkie natężenie ruchu sprawiają, że w mojej ocenie śmiało można nazwać ją „trasą rodzinną”. Jest to również doskonały przykład na to, że nie trzeba wcale daleko wyjeżdżać, aby móc cieszyć się ciszą i spokojem, odpoczywając na łonie natury. Jeśli więc ktoś szuka pomysłu na krótką, ale malowniczą wycieczkę, to myślę że ta propozycja szczególnie przypadnie mu do gustu.