W odległości kilku minut od jednej z głównych arterii Olsztyna kryje się trasa, która z zatłoczonego miasta, szybko przeniesie nas w malownicze zakątki podolsztyńskich pól, lasów i jezior. Zielony szlak pieszy im. Marii Zientary – Malewskiej, bo o nim mowa, to propozycja dla tych, którzy nie mając zbyt wiele czasu na rower, chciałyby pokręcić w terenie.

Kilka słów o …

Licząca 10 km trasa rozpoczyna się na ul. Bałtyckiej w Olsztynie, a kończy przed rodzinnym domem poetki w Brąswałdzie. Jest odzwierciedleniem pieszych wycieczek pisarki, podczas których wędrowała ze swojego miejsca zamieszkania, do domu swoich dziadków w Likusach. Szlak został zaprojektowany dla upamiętnienia setnej rocznicy urodzin autorki, a w obecnym kształcie funkcjonuje od 1994 roku. Trasa oznaczona kolorem zielonym, prowadzi m.in. wzdłuż linii brzegowej jeziora Tyrsko i Redykajny, a następnie wzdłuż malowniczego, leśnego jeziorka Karaśnik.

Ze uwagi na fakt, że szlak powstał głównie z myślą o turystyce pieszej, na trasie napotkamy kilka przeszkód, które mogą zmusić nas do zejścia z roweru. Z tego też względu, najlepszym typem jednośladu na którym najlepiej wybrać się na wycieczkę, jest rower górski. Dzięki temu bezpiecznie i komfortowo pokonamy większość trasy. Tu należy wspomnieć, że pomimo krótkiego dystansu, na szlaku napotkamy kilka odcinków na których serce z pewnością zabije nam szybciej – nie tylko ze względu na podjazdy 🙂

Opis trasy

Początek szlaku znajduje się na ul. Bałtyckiej na wysokości przystanku autobusowego „Wędkarska” (przy jeziorze Sukiel; tuż przed pizzerią Da Alessandro). Na drzewie rosnącym kilka metrów od znajdującej się w tym miejscu ławeczki, znajduje się wielka zielona kropka wyznaczająca miejsce naszego startu. Oznakowanie trasy jest bardzo czytelne. Kolejne symbole rozmieszczone są w dobrze widocznych miejscach i nawet poruszając się na rowerze, nie sposób ich nie zauważyć.

Jazdę rozpoczynamy poruszając się polbrukową ścieżką rowerową w kierunku Gutkowa. Kilkaset metrów dalej, skręcamy w lewo w „Starą Bałtycką”, a następnie ponownie w lewo w ul. Wodną. Zataczając niewielki łuk po osiedlu domków jednorodzinnych, wracamy na jezdnię, tym samym docierając do skrzyżowania z ul. Bałtycką. W tym miejscu musimy przejść na drugą stronę ulicy, gdzie stromymi schodami wprowadzamy rower na ul. Wakacyjną. Trzymając się szlaku, po przejechaniu przez przejazd kolejowy, skręcamy w lewo w ul. Żbiczą. Tu kończy się asfalt, a kolejny utwardzony odcinek drogi czeka na nas dopiero na moście na Łynie.

Kilkusetmetrowy brukowany odcinek ul. Żbiczej kończy się krótkim leśnym podjazdem w kierunku jeziora Tyrsko, do którego prowadzi stromy, usiany wystającymi korzeniami zjazd. Mniej wprawnym cyklistom proponuję w tym miejscu zejść z roweru i sprowadzić go na dół.

Po pokonaniu stromizny znajdziemy się na urokliwej, ale niestety niezbyt czystej plaży, z której ruszamy dalej wzdłuż linii brzegowej jeziora. Szutrowa droga prowadzi nas do kolejnego podjazdu. Tym razem jest on długi, wąski i stromy. Po wdrapaniu się na górę, szeroką drogą szutrową docieramy do jeziora Redykajny, a następnie do wsi o tej samej nazwie. Na załączonej mapce widać, że nieco się w tym miejscu “zakręciłem”, jednak nie wynikało to ze złego oznaczenia trasy, a z faktu, że ktoś porozwieszał linki na całej szerokości trasy, które tego dnia znacznie utrudniały przejazd.

Po opuszczeniu Redykajn kierujemy się w stronę mostu na Łynie, który rozpoczyna długi, ale niezbyt męczący asfaltowy podjazd w kierunku ul. Barczewskiego (Dywity). Przed dotarciem do skrzyżowania, skręcamy w lewo w stronę campingu. Na krótkim odcinku trasa naszego szlaku pokrywa się z czerwonym, niemniej chwilę później, zgodnie z oznaczeniami, odbijamy w prawo docierając do niezwykle malowniczego jeziora Karaśnik. Piaszczyste odcinki, kilka mocniejszych podjazdów i usianych korzeniami zjazdów z pewnością nie ułatwiają jazdy, jednak uroki tego miejsca zdecydowanie warte są naszego wysiłku.

Opuszczając to sielankowe miejsce, kierujemy się w stronę elektrowni wodnej „Brąswałd”, przed którą skręcamy w prawo na kolejny brukowany odcinek. Stąd już tylko niespełna 2 km dzieli nas od celu podróży.

Wyjeżdżając z lasu ujrzymy panoramę Brąswałdu. Miałem tę przyjemność, że na miejsce dotarłem kilka minut po wschodzie słońca, więc widok był niesamowity. Załączone zdjęcia w żadnym stopniu nie oddają aury tego miejsca, dlatego tym bardziej zachęcam do przejechania “zielonej” trasy.

Po zjechaniu do centrum wsi, skręcamy w lewo na drogę asfaltową. Kilkaset metrów dalej, po lewej stronie drogi znajduje się dom rodzinny Marii Zientary – Malewskiej. Łatwo go rozpoznać, ponieważ przed budynkiem znajduje się tablica pamiątkowa oraz popiersie poetki. W tym miejscu wyznaczono również punkt końcowy naszego szlaku.

Podsumowanie

Opisanie tej trasy umyślnie zostawiłem na czas zbliżającego się sezonu jesienno – zimowego. Zakończenie wakacji, coraz krótsze dni i brak możliwości wyjścia na rower (spowodowany natłokiem codziennych obowiązków), czyni szlak idealną propozycją na popołudniowe wypady. Jest to również dobra okazja na spędzenie aktywnego weekendu na łonie natury. Jestem przekonany, że ze względu na charakterystykę trasy, szlak przypadnie również do gustu kolarzom MTB. Ten z pozoru niedługi odcinek, może posłużyć jako miejsce do doskonalenia swoich umiejętności, oraz podniesienia kondycji fizycznej.