Warmińskie Gran Fondo to propozycja dla osób, które mając do dyspozycji kilka godzin wolnego czasu chciałyby poznać 120 km asfaltów biegnących wokół Olsztyna. Trasa nie jest łatwa, gdyż poza dystansem dochodzi tu ponad 900 m przewyższeń i miejscami bardzo dziurawa nawierzchnia, niemniej jeśli najdzie kogoś ochota na urozmaicony i bardzo malowniczy rajd po warmińskiej ziemi, to zdecydowanie warto się na niego wybrać.

Kilka słów o…

Opisywana przeze mnie trasa to pozycja skierowana głównie do kolarzy szosowych, ale nie tylko 😉 . Domyślam się również, że większość olsztyńskich amatorów kolarstwa i szeroko pojętego rowerowania niejednokrotnie miała możliwość przejechania jeśli nie po całej, to po jej zdecydowanej większości. I choć prezentacja owego szlaku nie jest niczym odkrywczym w moim wykonaniu, tym bardziej że po większej części trasy poprowadzona była zeszłoroczna II nocna edycja maratonu rowerowego Warnija – Szlakami Warmii, to mam nadzieję że niniejszym opisem zachęcę kogoś do ponownego (a może pierwszego) pokręcenia po warmińskich pagórkach.

Opis trasy

Jazdę zaczynamy na ul. Jagiellońskiej na wysokości skrzyżowania z ul. Bydgoską. Kierując się w stronę Wadąga kolejno mijamy Słupy i Gady w których to skręcamy w lewo na Tuławki. Poza tym że praktycznie od samego wyjazdu z Olsztyna czeka na nas kilka hopek, należy wspomnieć, że zarówno tu, jak również na dalszej części trasy (do Radostowa włącznie) asfalt po którym przyjdzie nam jechać jest dobrej i bardzo dobrej jakości.

Dojeżdżając do Gradek skręcamy w prawo na Frączki. Na głównym skrzyżowaniu należy uważać żeby nie „przestrzelić” zakrętu i odpowiednio wcześniej odbić w lewo na Studziankę. Tu również napotkamy świeżo położony asfaltowy dywanik, który doprowadzi nas bezpośrednio do Radostowa. Znalazłszy się na skrzyżowaniu z DW593 skręcamy w lewo w stronę Dobrego Miasta.

Dobra informacja jest taka, że chwilę za Radostowem, patrząc na profil trasy, czeka nas kilkunastokilometrowy zjazd, który skończy się w Dobrym Mieście. Gorsza informacja dotyczy natomiast stanu nawierzchni, która miejscami zmusi nas do znacznego zwolnienia tempa. Jadąc dalej, minąwszy Orzechowo i Międzylesie „przelatujemy” przez Dobre Miasto wjeżdżając na DW530 prowadzącą w stronę Świątek.

Praktycznie od samego wylotu z Dobrego Miasta, a w zasadzie od zjechania z ronda w jego centrum, rozpoczyna się dwudziestoparokilometrowy podjazd, który kończy się dopiero ok. 2 km za wsią Łomy. Jednak aby znaleźć się w tym miejscu musimy pamiętać, żeby w Świątkach skręcić w lewo na Jonkowo, które znajduje się niespełna 4 km dalej. Zdecydowana większość odcinka Dobre Miasto – Jonkowo to nawierzchnia na której niejednokrotnie będziemy zmuszeni do omijania ubytków w nawierzchni. Na szczęście sytuacja się zmienia, kiedy to kierując się z Jonkowa na Mątki, skręcamy w prawo na Wilimowo i Olsztyn. Nie dość że omijamy ruchliwy odcinek Jonkowo-Olsztyn, to wjeżdżamy na nowy asfalt którym będziemy poruszali się aż do skrzyżowania z drogą na Olsztyn. Skręcając w lewo proponuję skorzystać ze świeżo wybudowanej ścieżki rowerowej, której równa nawierzchnia w żaden sposób nie wpłynie na płynność czy komfort jazdy – nawet na cienkich oponach szosowych.

Owa ścieżka rowerowa kończy się tuż przed przejazdem kolejowym. Tu włączając się do ruchu kierujemy się w stronę ronda, na którym jedziemy prosto. Tu znowu miła niespodzianka, ponieważ zarówno stan nawierzchni, jak również niewielkie natężenie ruchu na tym odcinku pozwalają rozwinąć bardzo przyjemną prędkość 🙂 . Kierując się dalej w kierunku Gutkowa, wzdłuż ul. Gościnnej i ul. Kresowej położona jest ścieżka rowerowa z której teoretycznie powinniśmy skorzystać. Jednak jeśli ktoś wybierze się na objazd trasy rowerem szosowym, to ze względu na liczne wyjazdy z posesji, dość wysokie krawężniki i ciasne zakręty, bezpieczniej chyba będzie przejechać ten odcinek po jezdni. Panujący tam ruch jest bowiem niewielki, zatem również niebezpieczeństwo wynikające z ewentualnej kolizji czy utrudnień w ruchu jest znikome. Podobnie wygląda sytuacja na ul. Żurawiej którą zjedziemy w stronę Łupstycha i dalej na ul. Perkoza i ul. Czapli, która kończą swój bieg na skrzyżowaniu Olsztyn – Ostróda.

W tym miejscu wybierając przejazd górą, lub poruszając się polbrukową ścieżką rowerową prowadzącą pod ul. Sielską, skręcamy w prawo, aby kilkadziesiąt metrów dalej odbić w lewo na Kudypy. Drogą asfaltową, która miejscami jest mocno dziurawa, dojeżdżamy do przejazdu kolejowego w Naterkach, za którym na skrzyżowaniu jedziemy prosto w kierunku Tomaszkowa.

Trzymając się drogi z pierwszeństwem przejazdu po kilku kilometrach dojeżdżamy do skrzyżowania z ul. Wulpińską, gdzie skręcamy w lewo. Po prawej stronie drogi mamy do dyspozycji ciąg pieszo-rowerowy z którego o ile ktoś jedzie rekreacyjnie zdecydowanie warto skorzystać. Poruszając się na rowerze szosowym natomiast warto mieć świadomość, że bezpieczniej będzie pokonać ten odcinek po jezdni. Nie chodzi o rodzaj nawierzchni jaka się tam znajduje (kostka polbrukowa), ale o jej stan dotyczący ilości nawiezionych z okolicznych placów budów nieczystości (które stanowią realne zagrożenie i przeszkodę dla cienkich opon szosowych), jak również spacerowiczów i biegaczy których w tym miejscu nie brakuje. Jadąc ze znaczną prędkością po prostu bezpieczniej będzie pokonać ten fragment w regularnym ruchu ulicznym.

„Przelatując” przez Tomaszkowo i kolejno przez wiadukty nad S51 i dalej nad S16, długim szybkim zjazdem dojeżdżamy do Bartąga, w którym na głównym skrzyżowaniu (za kościołem) skręcamy w prawo w kierunku ronda (na którym jedziemy prosto). Tu również zaczyna się długi (ale malowniczy) podjazd, po zjechaniu z którego w Bartążku czeka nas powtórka w postaci nieco krótszej stromizny prowadzącej w kierunku Starego Olsztyna.

Po przejechaniu kolejnego ronda (również na wprost), znajdziemy się na serwisówce biegnącej wzdłuż S16, która przeprawi nas na drugą stronę DW53. Tym sposobem docieramy do skrzyżowania w Szczęsnem gdzie skręcamy w prawo na Szczytno. Po lewej stronie jezdni, w niewielkim oddaleniu, znajduje się droga dla rowerów. Z mojego punktu widzenia jest ona mało praktyczna, ponieważ jest bardzo krótka, a poza tym aby na nią wjechać a następnie po kilkuset metrach płynnie i bezpiecznie włączyć się do ruchu musielibyśmy się nieco nakręcić. Tak czy inaczej na rondzie do którego dojedziemy kierujemy się prosto w stronę Klewek.

Po przejechaniu przejazdu kolejowego, na skrzyżowaniu które znajduje się kilkaset metrów dalej, skręcamy w lewo na Klebark Wielki, a po kilkunastu metrach dalej ponownie w lewo w stronę stadionu. W tym miejscu rozpoczyna się zdecydowanie najbardziej dziurawy fragment całej trasy, dlatego warto nieco zwolnić żeby nie uszkodzić sobie roweru. Na szczęście sytuacja zmienia się w Klebarku Wielkim w którym skręcamy w lewo na Olsztyn. Nowo położona nawierzchnia szybko doprowadzi nas do Klebarka Małego w którym skręcamy w prawo w stronę Wójtowa. Trzymając się drogi z pierwszeństwem musimy znaleźć się na biegnącej wzdłuż S16 ścieżce rowerowej którą na pierwszych światłach przejedziemy na drugą stronę krajówki.

Znalazłszy się w Wójtowie skręcamy w lewo na Nikielkowo, gdzie również trzymając się drogi z pierwszeństwem dojeżdżamy do wiaduktu przy kościele za którym skręcamy w lewo na Olsztyn. Stąd już tylko długa pagórkowata prosta, która po kilku kilometrach doprowadzi nas bezpośrednio na ul. Zientary Malewskiej, a następnie na ul. Jagiellońską w Olsztynie – czyli nieopodal miejsca w którym rozpoczynaliśmy trasę.

Podsumowanie

Warmińskie Gran Fondo to w mojej ocenie idealna propozycja dla osób, które szukając ciekawego pomysłu na wypad chciałby się nieco zmęczyć, nabić kilometrów, a jednocześnie nie oddalać się zbytnio od dużej aglomeracji miejskiej jaką jest Olsztyn. To również ciekawa opcja dla osób które szukają nieco bardziej wymagającej trasy. Ilość pagórków, odsłonięty (ale jakże malowniczy) teren w połączeniu z dystansem gwarantują możliwość solidnego „przepalenia nogi” 🙂 .

Nie oznacza to jednak że nie można się na nią wybrać czysto turystycznie – wręcz przeciwnie. Trasa prowadzi bowiem przez miejscowości w których w razie konieczności można zatrzymać się na odpoczynek, a w pobliskich punktach usługowych uzupełnić zapasy wody czy jedzenia.