Sezon jesienno-zimowy wcale nie musi oznaczać konieczności zrezygnowania z roweru jako środka codziennej lokomocji. Jeśli odpowiednio się do tego przygotujemy, to takie czynniki jak deszcz, śnieg czy szybko zapadający zmrok nie będą dla nas przeszkodą. Wystarczy odrobina świadomości i pozytywne nastawienie, a sezon rowerowy będzie trwał dla nas cały rok.

Sam od wielu lat bez względu na pogodę czy porę roku dojeżdżam do pracy rowerem. Przynosi mi to wiele więcej korzyści, niż miałoby to w przypadku gdybym korzystał z samochodu. Poza faktem, że eksploatacja roweru jest odczuwalnie tańsza, to dzięki wykorzystaniu bicykla jako głównego środka lokomocji oszczędzam mnóstwo czasu. Paradoksalnie, w czasie złych warunków pogodowych rowerem znacznie szybciej przejeżdżam przez miasto, niż miałbym poruszać się (a w zasadzie stać) po zatłoczonych skrzyżowaniach. Kluczowe jest odpowiednie przygotowanie roweru, jak również optymalne dobranie odzieży. W niniejszym wpisie, na bazie własnych doświadczeń, postaram się opisać co zrobić i na co zwrócić uwagę, przygotowując się do korzystania z roweru jako środka codziennej lokomocji w sezonie jesienno – zimowym.

Winter is coming

Załóżmy (na potrzeby wpisu), że nadchodzący sezon będzie ekstremalny – deszcz, wiatr, piach, śnieg, mróz, lód, sól, błoto pośniegowe i przede wszystkim mrok 🙂 Mając przed sobą taki scenariusz, nasze przygotowania muszą być adekwatne do warunków w jakich mamy zamiar jeździć. Zakładamy również, że codziennie będziemy pokonywali od kilku do kilkunastu kilometrów, a stan w jakim mamy dotrzeć do miejsca zatrudnienia, będzie umożliwiał nam rozpoczęcie pracy, bez konieczności zmiany całej garderoby. Mając świadomość z czym przyjdzie nam się mierzyć, przygotowania powinniśmy podzielić na dwa etapy: sprawdzenie i dostosowanie roweru oraz skompletowanie ubrań na warunki jesienno – zimowe.

Rower

Jesienią i zimą wszystkie mechaniczne elementy jednośladu zużywają się znacznie szybciej, dlatego idealną sytuacją byłoby zaopatrzenie się w drugi, tańszy rower. Chodzi głównie o czynnik ekonomiczny – wymiana poszczególnych podzespołów w „zimówce” nie generuje tak dużych kosztów. Niemniej niezależnie od tego czy kupimy dodatkowy rower, czy zdecydujemy się na eksploatację dotychczasowej maszyny, jedno jest pewne – bicykl musi być sprawny. Nie znaczy to, że sprawdzenie stanu technicznego wykonujemy okresowo, wręcz przeciwnie – dla własnego bezpieczeństwa należy na bieżąco usuwać ewentualne usterki. Jednak rozpoczęcie sezonu jesienno-zimowego jest dobrym momentem na to, aby dokładniej się przyjrzeć elementom mechanicznym roweru, ponieważ tak jak wspomniałem wcześniej, zużycie poszczególnych podzespołów jesienią i zimą wejdzie w tryb „turbo”.

Wyposażenie

Sprawność roweru to jedno, natomiast aby znacznie poprawić nasz komfort jazdy jak również bezpieczeństwo, powinniśmy zwrócić uwagę na dodatkowe wyposażenie. Szczególną rolę odgrywa tu oświetlenie. Jest ono piekielnie ważne, ponieważ zarówno w drodze do jak również z pracy, będziemy poruszali się w warunkach o ograniczonej widoczności. Dodając do tego opady deszczu, śniegu czy mgłę, wyjdzie na to, że lampki będą pracowały przez cały sezon. Dlatego zadbajmy o ten element – bądźmy widoczni na drodze.

Kolejnym elementem, którego walory docenimy wraz z nadejściem pierwszych opadów to pełnowymiarowe błotniki. Im dłuższe tym lepsze. Zabezpieczą naszą odzież oraz rower przed wodą czy błotem pośniegowym. A tych elementów zdecydowanie nie będzie brakowało na jezdni. W przypadku przedniego koła, ochronią nie tylko naszą twarz czy nogawki, ale również w znacznym stopniu ograniczą ilość wody lecącą na buty. W przypadku tylnego koła, poza oczywistą ochroną pleców, ważne jest aby błotniki ochraniały również korbę czy przednią przerzutkę.

Jeśli nastawiamy się również na jazdę zimą, wówczas zachęcam do zainwestowania w opony zimowe z kolcami. Szerzej o zaletach tego typu ogumienia możecie przeczytać w moim wcześniejszym wpisie (TUTAJ). Z doświadczenia wiem, że warto nabyć drugi komplet gum, ponieważ rewelacyjnie sprawdzą się tam, gdzie nie radzą sobie zwykłe opony. Jazda po suchym asfalcie nie wpływa na żywotność kolców, natomiast na lodzie, oraz przy gołoledzi mamy pełną kontrolę nad rowerem. Oczywiście w głębokim kopnym śniegu sobie nie poradzą, ale takie są prawa fizyki. Jeśli mamy zamiar jeździć po zaspach wówczas polecam fatbike’a 🙂 Cały sezon jesienno-zimowy możemy również przejeździć na zwykłych bieżnikowanych oponach, jednak cena tych drugich zbliżona jest do kwoty jaką zapłacimy za wersję z kolcami – więc czemu nie spróbować czegoś nowego 🙂

Eksploatacja

Warunki w jakich przyjdzie nam jeździć też nie pozostaną bez wpływu na kulturę pracy naszego jednośladu. Wszechobecna wilgoć zmniejszy skuteczność hamulców, niezależnie od tego jaki system posiadamy. Zarówno w modelach hydraulicznych jak i mechanicznych, czy to będą tarcze czy klocki, na pewno wydłuży się droga hamowania. Miejmy to na uwadze.

Wraz z wodą, do wnętrza pancerzy dostanie się mnóstwo zanieczyszczeń, które z biegiem czasu skutecznie obniżą kulturę pracy przerzutek i hamulców. Jeśli do tego wszystkiego dołożymy mróz, wówczas dojdzie problem z zamarzającymi linkami oraz oblodzonymi obręczami. O ile przy zamarzniętej przerzutce co najwyżej przez chwilę się podenerwujemy, tak w przypadku zmrożenia linki hamulcowej czy oblodzenia powierzchni ciernej obręczy, będzie to stanowiło realne zagrożenie w konsekwencji którego może dojść do wypadku.

Im bliżej zimy, tym sytuacja może się pogarszać. Mróz wpływa również na kulturę pracy hamulców hydraulicznych. Klamki pracują wyraźnie wolniej – pod palcami czuć, że płyn czy olej pod wpływem temperatury zmienia swoją gęstość. Jeśli do całości dorzucimy śnieg, piach i sól, wówczas również, napęd dotkliwie odczuje ciężar jazdy zimą. Śnieg, który będzie dostawał się między koronki kasety i elementy ruchome przerzutek, znacznie ograniczy zakres ich pracy, a sól i piach z chirurgiczną precyzją będą niszczyły łańcuch i zębatki. Dlatego, tak jak wspomniałem wcześniej, warto zastanowić się nad zakupem taniego roweru, który służyłby nam do jazdy w sezonie jesienno – zimowym.

Jak się ubrać?

Wiedząc już jak przygotować rower, pora pomyśleć o sobie. Jak się ubrać, żeby warunki pogodowe nie zakłóciły naszej drogi do pracy? Oczywiście nie jesteśmy w stanie wpłynąć na wszystkie aspekty niesprzyjającej aury. Jadąc w ulewnym deszczu nie ma możliwości, żeby nasze ubranie w jakimś stopniu nie ucierpiało, niemniej możemy przygotować się na tyle, że w zdecydowanej większości przypadków, pogoda nie będzie miała większego wpływu na nasz komfort.

Zasada którą stosuję od lat to ubiór na tzw „cebulkę”. Ilość warstw jakie należy założyć to kwestia bardzo indywidualna. Każdy z nas ma inną tolerancję na chłód jak również w innym momencie zaczyna się pocić. Uzależnione jest to również od jakości naszych ubrań, które wykonane są z tkanin o różnych właściwościach. Najważniejsze jest to, aby tak dobrać ubrania, żeby było nam ciepło, jednocześnie nie dopuszczając do nadmiernego pocenia organizmu. No chyba, że w miejscu zatrudnienia macie możliwość skorzystania z prysznica 🙂 .

To w jakim stanie dotrzemy do pracy zależy od dystansu jaki musimy pokonać, jak również tempa jazdy. Dlatego nie ma jednego uniwersalnego sposobu na określenie z góry zadanych przedziałów temperaturowych według których musimy się ubierać – każdy z nas musi wypracować sobie własną metodę. Jednak niezależnie od tego, poniżej przedstawiam elementy ubioru/wyposażenia, w które warto się zaopatrzyć decydując się na korzystanie z roweru w sezonie jesienno – zimowym.

W co warto się zaopatrzyć?

Kask – dla mnie absolutna konieczność! Jestem zdecydowanym zwolennikiem wykorzystywania tego niepozornego kawałka styropianu. Niezależnie od przeprowadzonych badań, opinii czy aktualnie panującego trendu modowego, bezsprzecznym jest, że ten element wyposażenia rowerzysty nie tylko chroni głowę w razie ewentualnego upadku, ale również (mimo otworów wentylacyjnych) zakrywa ją przed słońcem, deszczem, śniegiem czy wiatrem. Niejednokrotnie producenci umieszczają na kaskach dodatkowe elementy odblaskowe, które zwiększają naszą widoczność na drodze.

Jeśli mowa o sezonie jesienno – zimowym, to pod kask koniecznie musimy zaopatrzyć się w czapkę. Na rynku dostępnych jest mnóstwo modeli, które z pewnością spełnią oczekiwania nawet najwybredniejszych klientów. Najważniejsze, żeby materiał z którego została wykonana był oddychający. Dodatkowym atutem będzie wszyta membrana, której obecność odczujemy kiedy temperatura otoczenia zacznie spadać poniżej 0 stopni. Niejednokrotnie miałem wątpliwą przyjemność doświadczyć sytuacji, gdy jadąc zewsząd atakował mnie marznący deszcz, a przeszywający wiatr bez problemu przelatywał przez moją bawełnianą czapkę. Uczucie „wbijania igiełek” w czoło – bezcenne 🙂

Okulary – osobiście nie korzystam, niemniej znam osoby które podczas chłodniejszych (nawet nie zimowych) dni nie wyobrażają sobie jazdy bez okularów. Pod wpływem wiatru oczy momentalnie zaczynają im łzawić, co zmusza do ciągłego zatrzymywania. Domyślam się, że to dość irytujące.

Zadbajmy również o odpowiednie otulenie szyi. Nie musi to być nic wymyślnego. Najważniejsze żeby było nam ciepło, wygodnie i sucho. Osobiście korzystam z różnego rodzaju kominów i buff, które kupuję w korzystnych cenach w sportowych sieciówkach.

Kontynuując dalszy przegląd naszej garderoby – okrycie wierzchnie. W związku z tym, że nasza jazda to nie trening a droga do pracy, nie każdy może sobie pozwolić na założenie typowo kolarskiej kurtki. Czasami w ramach obowiązków służbowych musimy wyjść na zewnątrz bez roweru, a wtedy mając na sobie sportowe ubranie wyglądalibyśmy co najmniej dziwnie. Wożenie drugiej kurtki również nie jest dobrym rozwiązaniem. Osobiście jeżdżę w zwykłej „cywilnej” kurtce wyposażonej w membranę. Najważniejsze, aby ten element odzieży zapewniał nam odpowiedni komfort termiczny, jak również posiadał warstwę która uchroni nas przed wiatrem. Podczas jazdy na rowerze przeszywający wiatr jest bardzo dokuczliwy.

Jeśli chodzi o spodnie, tu podobnie jak w przypadku kurtki, jeżdżę w zwykłych cywilnych ubraniach. Staram się przy okazji ich nie ubrudzić błotem, ale za ochronę nogawek odpowiadają długie błotniki o których pisałem wcześniej. Istnieją co prawda spodnie wierzchnie, które zakłada się na spodnie wyjściowe, ale ze względu na to że nie testowałem takiego rozwiązania, ciężko mi cokolwiek bliżej na ten temat napisać.

Jeśli natomiast zdarzy się sytuacja, że musimy wyjść z domu pomimo załamania pogody (wbrew pozorom takie dni zdarzają się bardzo rzadko), wówczas warto wziąć ze sobą komplet ubrań na zmianę. I tu pojawiają się kolejne elementy wyposażenia rowerzysty, które są niezwykle przydatne podczas codziennego poruszania się po mieście. Torby, sakwy czy plecaki pełnią niezwykle ważną rolę w naszym codziennym rowerowym życiu. To którą z opcji wybierzecie zależy od Was, jednak zdecydowanie warto mieć jakąś dodatkową przestrzeń bagażową. Możemy nie tylko zabrać ze sobą komplet odzieży na zmianę, ale również mieć miejsce na schowanie kolejnych warstw ubrań, które zdejmiemy po drodze. Jest to szczególnie przydatne w sytuacjach, kiedy różnica temperatury pomiędzy poranną jazdą a drogą powrotną wynosi kilkanaście stopni i musimy zabrać ze sobą ubrania, które wcześniej mieliśmy na sobie. Do sakwy czy torby możemy zapakować również zakupy czy inne sprawunki 🙂

Jeśli chodzi o obuwie, to tu również tak jak w przypadku kurtki czy spodni wystarczą zwykłe „cywilki”. Oczywiście muszą być dostosowane do panujących warunków atmosferycznych. Jeśli ktoś korzysta z wpinanych pedałów, wówczas może się zaopatrzyć w dedykowane zimowe ochraniacze na buty. Zakładam jednak, że jak ktoś już jeździ w SPD-kach to nie muszę mu tego tłumaczyć 🙂

Ostatnim elementem odzieży o którym chciałbym wspomnieć są rękawiczki. Niezwykle ważna część ubioru. Przetestowałem kilka par różnych producentów i wnioski jakie mi się nasunęły po kilkunastu latach jazdy są następujące. Kiedy temperatura otoczenia waha się od kilkunastu stopni na plusie do około zera stopni – wówczas możemy śmiało zainwestować w rękawiczki rowerowe. Jeśli natomiast zaczynamy jeździć podczas mrozów, jedyne rękawiczki które zapewniły mi dostateczny komfort nabywałem na dziale sportowym wśród odzieży dla narciarzy i snowboardzistów. Co ciekawe, ceny podstawowych modeli, które z powodzeniem ogrzeją nasze dłonie nawet w bardzo niskich temperaturach są dużo niższe, niż zimowych rękawiczek rowerowych, które w ujemnych temperaturach nie zawsze sobie radzą.

Podsumowanie

Kończąc ten przydługi wpis. Jazda rowerem jesienią i zimą może być przyjemna i bezpieczna, o ile odpowiednio się do tego przygotujemy. Sprzęt i wyposażenie to jedno, nastawienie psychiczne to drugie. Nie należy od razu zakładać, że wyjście z rowerem w deszczowy, czy mroźny poranek to samo zło 🙂 Wręcz przeciwnie. Pomyślmy o tym w ten sposób, że kiedy inni będą stali uwięzieni w swoich ciasnych blaszanych pudełkach, my dużo szybciej dojedziemy na miejsce. Odczucie chłodu też będzie chwilowe i zacznie zanikać w miarę pedałowania. Dodatkowo humor może Wam poprawić myśl, że oto właśnie oszczędzacie kolejne złotówki, które musielibyście wydać na bezproduktywne spalanie paliwa, a sama jazda wpłynie na poprawę Waszej kondycji fizycznej. Zresztą nie ma co mówić – endorfiny wydzielone podczas jazdy zrobią swoje i o ile pod drodze jakiś desperat w samochodzie (samozwańczy szeryf) nie zacznie wyładowywać na Was swojej frustracji, do miejsca pracy na pewno dojedziecie uśmiechnięci. Czego Wam życzę 🙂