Co prawda do wiosny jeszcze daleko, niemniej ostatnimi czasy pogoda zdecydowanie sprzyja wyprowadzaniu graveli na spacer 🙂 . Korzystając z tej okazji, do swojego Speca postanowiłem wstawić kolejne udogodnienie, które teoretycznie powinno zwiększyć komfort podczas jazdy po żwirze. O amortyzowanym mostku XLC ST-M21 Antishock, bo o nim mowa, słyszałem już kilka lat temu, jednak dopiero teraz miałem możliwość, aby sprawdzić jak poradzi sobie w terenie.

Biorąc pod uwagę konstrukcję oraz przeznaczenie tego komponentu, oczywiście nie spodziewałem się że będzie wybierał dziury jak rasowy amorek MTB. Ciekawiło mnie natomiast na ile wspornik będzie skuteczny w pochłanianiu drgań powstających podczas jazdy po szutrowo-asfaltowych drogach. Z doświadczenia wiem, że charakterystyczny dla gravelowych tras miks nawierzchni szczególnie mocno sprzyja szybszemu zmęczeniu dłoni i nadgarstków, jak też pojawianiu się innych dolegliwości. Jako że od montażu mostka minęło już trochę czasu, po przejechaniu kilku dłuższych i krótszych tras mogę coś więcej powiedzieć na jego temat.

Specyfikacja i montaż

XLC ST-M21 Antishock to wykonany w technologii 3D aluminiowy mostek, którego szczególną zaletą jest wbudowany system amortyzacji drgań. Dzięki swojej konstrukcji, jak również wchodzącym w jej skład elastometrom, podczas jazdy pochłania niewielkie nierówności terenu, które poprzez koło, widelec i rurę sterową kolejno przenoszone są na kierownicę.

Z założenia XLC ST-M21 dedykowany jest do rowerów MTB/XC, jednak w mojej ocenie dużo lepiej sprawdzi się w rowerach typu gravel, jak też innych bicyklach ze sztywnym widelcem o średnicy rury  1 1/8″ i kierownicy 31,8 mm. W typowych góralach bowiem za amortyzację odpowiadają szerokie opony oraz solidny amortyzator, przy których delikatna praca mostka nie będzie wyczuwalna. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku pozbawionych amortyzacji graveli. W tychże rowerach, serwowany przez XLC Antishock to dość spore udogodnienie. Oczywiście, nie zamortyzuje on dużych nierówności terenu, niemniej jazda po leśnych czy szutrowych drogach jest zdecydowanie przyjemniejsza.

Niestety, nie udało mi się dotrzeć do oficjalnych danych na temat wzniosu ani zakresu pracy wspornika. Producent nie zamieścił takiej informacji na opakowaniu, jak również nie znajdziemy jej (jak na razie) na oficjalnej stronie XLC. Z danych wyczytanych z innych źródeł wynika natomiast, że wznios wynosi -6°, a zakres pracy to wartość +/- 3°. Wiadomo natomiast że mostek dostępny jest w różnych wersjach jeśli chodzi o długość.

Podobnie jak w przypadku braku dostępności informacji na temat specyfikacji wspornika, zarówno na opakowaniu jak i stronie nie znajdziemy instrukcji obsługi oraz montażu mostka. Ten na szczęście nie jest trudny. Wystarczy, tak samo jak przy dokręcaniu standardowych wsporników, „dociągnąć” go momentem zgodnym z informacją jaka została naniesiona na korpusie mostka. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że śruby zostały dokręcone z odpowiednią siłą. W trakcie montażu, a w zasadzie w chwili wyciągania wspornika z opakowania, należy uważać na znajdujące się wewnątrz gumowe elementy, ponieważ te lubią wypadać 🙂 .

Przy okazji omawiania wspornika ST-M21 zdecydowanie warto zaznaczyć, że poza faktem sygnowania mostka logiem XLC, faktycznie za jego konstrukcję odpowiada firma TranzX, zajmująca się produkcją szerokiej gamy komponentów rowerowych dla wielu innych marek. Dlatego, jeśli ktoś miałby potrzebę lub ochotę poszukania instrukcji/specyfikacji technicznej na temat tego modelu, to podpowiadam, że warto pójść tym tropem.

Wrażenia z użytkowania

Decydując się na montaż wspornika XLC ST-M21 do swojego Diverge’a, w którym dotychczas znajdował się seryjny mostek Specialized, ciekawy byłem jaka jest jego skuteczność w zakresie absorbcji drgań; czy i ewentualnie jak bardzo rower straciłby na sztywności, oraz jakie będą moje odczucia po przesiadce na mostek o 10 mm krótszy. 

W trakcie kilku dłuższych i krótszych wypadów wiodących praktycznie po każdym rodzaju nawierzchni, zauważyłem (co nie było zaskoczeniem), że mostek nie radzi sobie z dużymi dziurami czy nierównościami terenu. Ciekawym doświadczeniem była natomiast jazda po szutrach, złej jakości asfaltach czy lesie. Z pozoru niewyczuwalna praca mostka procentowała na dłuższych dystansach. Antishock w praktyce „wygładzał” nawierzchnię, co przekładało się na mniejsze zmęczenie nadgarstków i dłoni. Co ciekawe, jego skuteczność rosła wprost proporcjonalnie do prędkości z jaką się poruszałem. Im szybciej i dynamiczniej jechałem, tym wyraźniej dało się wyczuć jego pracę. Analogicznie, przy mniejszych prędkościach skok mostka był w zasadzie niewyczuwalny. Natomiast chcąc siłowo wymusić moment ugięcia wspornika, trzeba się było do tego dość mocno przyłożyć. Podczas jazdy w normalnym trybie, taka sytuacja zdarzała mi się wyłącznie na sztywnych i mocnych podjazdach, gdzie na stojąco „ładowałem” w korby dość sporą moc. Wówczas przenosząc swój ciężar na kierownicę, pod rękami wyraźnie wyczuwałem pracę mostka. 

Patrząc z perspektywy przejechanych kilometrów myślę, że XLC ST-M21 to ciekawe rozwiązanie, które może spodobać się wielbicielom gravelingu. Z uwagi na to, że wspornik  przypadł mi do gustu na razie nie zamierzam go demontować. Zmiana długości mostka również miło mnie zaskoczyła – w takiej konfiguracji rower jest nieco bardziej responsywny.

W nadchodzącym sezonie chciałbym natomiast sprawdzić jak XLC ST-M21 zachowa się po zamontowaniu torby na kierownicy, jak również jakie będą moje odczucia po kilku długich wypadach z mostkiem o 10 mm krótszym. Tymczasem, jeśli ktoś szuka metody na „wygładzenie” szutrowych dróg, to wydatek ok 200,00 – 250,00 zł może okazać się trafioną inwestycją.