W miniony weekend tj. w sobotę 02.10.2021 r. odbyła się kolejna, już trzecia edycja szosowego maratonu rowerowego Warnija Nocą. Jest to impreza która rokrocznie organizowana jest przez Stowarzyszenie Warnija Szlakami Warmii, przy współudziale m.in. Gminy Dywity oraz Klubu Morsy Dywity.

Co do samej formuły rajdu to nie ukrywam, że to właśnie ta forma jazdy pasuje mi najbardziej. Nie dość że lubię jeździć nieco dłuższe dystanse, to dodatkowo dość swobodnie czuję się podczas jazdy po zmroku. Dlatego tym bardziej ucieszyłem się, gdy chwilę po zakończeniu dziennego wydania maratonu Warnija – Szlakami Warmii, który odbył się 7 sierpnia, dotarła do mnie potwierdzona informacja, że na pierwszy weekend października planowana jest właśnie kolejna nocna jazda.

W odróżnieniu od poprzednich edycji, tegoroczna trasa była dotychczas najdłuższą jaką mieli do pokonania wszyscy uczestnicy rajdu. Wynosząca 152 km pętla rozpoczynała się bowiem w Dywitach, a następnie przez Klebark Wielki, Bartąg, Jonkowo, Dobre Miasto, Gradki, Jeziorany oraz Barczewo, ponownie wracała do Dywit. Niezmiennym, a tym samym charakterystycznym dla wszystkich wydań Warniji było to, że trasy każdej z nich prowadziły wyłącznie po malowniczych drogach Warmii. Co prawda w nocy niewiele widać, niemniej wszechogarniająca cisza i spokój niewątpliwie pozwalały się zrelaksować.

Sama formuła rajdu również jest bardzo ciekawa, ponieważ pomimo tego że jest to maraton, to nie ma on charakteru wyścigu. Oczywiście jeśli ktoś chce, to może cały dystans pojechać na czas – solo albo w grupie, jednak z obserwacji mogę stwierdzić, że zdecydowana większość uczestników traktuje wyjazd jako rowerowe spotkanie towarzyskie. Niezależnie jednak od tego w jaki sposób pojedziecie, każda z tych form jest niezwykle przyjemna. Wszystko zależy od własnego pomysłu na rajd.

Na samej trasie natomiast rozlokowane były dwa punkty żywieniowe (Jonkowo oraz Dobre Miasto), w których można było uzupełnić wodę, napić się kawy czy herbaty, jak również zjeść coś słodkiego. Na mecie z kolei czekał ciepły posiłek regeneracyjny oraz coś na wzmocnienie 😉 . Więc jeśli ktoś miał ochotę jeszcze chwilę pozostać w miłym towarzystwie i podzielić się wrażeniami z jazdy z innymi uczestnikami rajdu, to zdecydowanie warto było skorzystać z gościnności organizatorów. Niestety na mecie mogłem zagościć jedynie na chwilę i pożywić się ciepłą zupą, niemniej za rok postaram się zostać nieco dłużej.

Po przejechaniu jak dotychczas dwóch nocnych i jednej dziennej edycji Warniji zdecydowanie wpisuję tę imprezę w kalendarz obowiązkowych wydarzeń i mam szczerą nadzieję, że za rok będę miał tę przyjemność aby ponownie móc w nocy pokręcić po drogach Warmii pod szyldem Warnija Nocą.

Jeśli natomiast ktoś z Was, czytających ten tekst, kiedykolwiek rozważał aby wystartować w maratonie, to gorąco zachęcam. Wszelkie obawy przed jazdą w ciemnościach bledną w chwili przekroczenia linii startu. Poruszając się w grupie kilku osób, gdzie każdy z uczestników wyposażony jest w lampkę, widoczność jest wystarczająca nawet do szybkiej jazdy. Kwestia i poziom bezpieczeństwa natomiast (przy założeniu że każdy z uczestników posiada sprawne oświetlenie i odblaski) jest paradoksalnie wyższy niż podczas jazdy w dzień. Zdecydowanie mniejszy ruch na drodze, nasze oznakowanie oraz sam fakt jazdy po zmroku sprawiają, że jeśli mijają nas auta, to zachowują dużo większy dystans niż ma to miejsce w dzień.

Sama długość trasy również nie powinna nikogo przerażać – co prawda nadal jest to w tym wypadku 150 km i ok. 1000 m przewyższeń, to jednak jazda w grupie rządzi się własnymi prawami. Nie dość że jest łatwiej, to ewentualne rozmowy w trakcie czy krótkie przerwy na kawę niewątpliwie sprawiają, że czas płynie szybciej.

Tak czy inaczej, osobiście tegoroczną edycję maratonu Warnija Nocą uważam za udaną i mam nadzieję, że za rok będę miał możliwość ponownego startu w znacznie większym gronie – do czego i Was zachęcam.