Wybór właściwej trasy to składowa wielu czynników. Planując rowerowy wypad nie zawsze mamy ochotę poruszać się głównymi arteriami komunikacyjnymi. Ryk silników, duże natężenie ruchu czy walka z wiatrem to częste powody dla których szukamy alternatywnych, spokojniejszych tras. Kierując się rowerem na zachód od Olsztyna nie zawsze musimy być skazani na ruchliwą DK16, czy biegnącą równolegle podrzędną drogę z Kudyp przez Sząbruk do Łajs. Istnieje spokojniejsza i przyjemniejsza trasa, która zaczyna się w Olsztynie a kończy w Gietrzwałdzie. A wszystko to do pokonania lasem.

Opis trasy

Trasa Olsztyn – Gietrzwałd to liczący niewiele ponad 18 km odcinek drogi. Prawie na całej długości czekają na nas szutrowe drogi oraz leśne dukty. Wyjątki stanowią dwa liczące po kilkaset metrów asfaltowe odcinki: w Łupstychu oraz w Gietrzwałdzie. Z tego względu, aby przejechać trasę w miarę komfortowy sposób, na wycieczkę warto wybrać rower przystosowany do jazdy w terenie. Tym bardziej, że miejscami napotkamy kopny piach, po którym znacznie łatwiej poruszać się jednośladem wyposażonym w uterenowione opony.

Przygotowując ten wpis, kilkukrotnie przejechałem trasę, korzystając z roweru na w 30 mm oponach szosowych – więc na cienkich oponkach też się da. Niemniej przyznam, że wówczas wolałem mieć na kołach coś szerszego, co dodatkowo wyposażone byłoby chociaż w jakąś namiastkę bieżnika 😛 .

Chciałbym również zaznaczyć, że za sprawą kilku dość stromych podjazdów, trasa miejscami może być wymagająca. Jest ich dosłownie kilka. Stromizny natomiast nie są na tyle straszne żeby nie dało się ich podjechać. W ostateczności można podprowadzić rower i dalej cieszyć się pięknymi okolicznościami przyrody. Chociażby ze względu na to, warto się przez chwilę pomęczyć 🙂 . Pozostała część trasy jest raczej płaska.

Przebieg trasy

Prezentowana przeze mnie trasa rozpoczyna się na plaży miejskiej w Olsztynie, a kończy na głównym skrzyżowaniu w Gietrzwałdzie (ul. Szkolna/ul. Kościelna). Nie jest to opis w stylu „zakręt po zakręcie”, ponieważ pomimo tego że szlak nie jest zbyt długi, ilość leśnych skrzyżowań jakie pokonujemy po drodze jest tak liczna, że dokładne opisanie skutkowałoby powstaniem bardo długiego tekstu, który znudziłby każdego. Drugim powodem dla którego „odpuszczam sobie” szczegółowy opis jest fakt, że na całej swojej długości trasa przebiega po szlaku św. Jakuba. Wystarczy trzymać się „żółtych muszelek”, a szczęśliwie dojedziemy do celu.

Szczegółowe informacje odnośnie Camino de Santiago znajdziemy m.in. w Wikipedii (TU i TU) jak również w zakładce „szlaki turystyczne – szlaki piesze” na stronie Oddziału Warmińsko – Mazurskiego PTTK . Zawarta tam wiedza niewątpliwie nada to kolorytu naszej wycieczce 🙂 .

Jazdę rozpoczynamy z parkingu znajdującym się bezpośrednio przy plaży miejskiej. Wjeżdżając na ścieżkę rowerową ciągnącą się wzdłuż ul. Kapitańskiej kierujemy się w stronę szutrowej drogi dla rowerów biegnącej w stronę lotniska. Już tutaj, na jednej z latarni zauważymy symbol żółtej muszelki świadczący o tym, że znajdujemy się na szlaku św. Jakuba. Od tej chwili proponuję uważnie wypatrywać oznakowania trasy, ponieważ w ten sposób bez trudu dojedziemy do Gietrzwałdu.

Wyjeżdżając z niewielkiego zagajnika ponownie zmienia się nawierzchnia. Asfaltowa ścieżka rowerowa prowadzi nas kolejno wzdłuż boiska do siatkówki, skateparku a następnie, po przejechaniu na drugą stronę ul. Miłej wzdłuż boisk do piłki nożnej.

Na wysokości jeziora rozpoczyna się szutrowa ścieżka rowerowa, która przez ponad 5 km będzie prowadziła nas wzdłuż brzegu jeziora Ukiel, którego panorama z pewnością przyciągnie naszą uwagę. Ze względu na ukształtowanie terenu, po drodze czeka nas kilka większych podjazdów, a co za tym idzie również i zjazdów, więc zanim dojedziemy do Łupstycha na pewno zdążymy się rozgrzać 😛 .

no images were found

Po wyjechaniu na ul. Żurawią po kilkudziesięciu metrach skręcamy w lewo w ul. Czajki. Jest to jeden z dwóch asfaltowych odcinków na całej trasie. Proponuję wykorzystać ten fragment równej nawierzchni na zebranie sił, ponieważ tuż przed Małym Łupstychem rozpoczyna się długi stromy podjazd. Żeby nie było za łatwo, w miarę pokonywania stromizny utwardzona nawierzchnia ustępuje miejsca piaszczystej drodze gruntowej. Tuż przed szczytem wzniesienia czeka nas kolejna niespodzianka. Mijając ostatnie zabudowania po prawej stronie będzie czekał na nas ujadający psi komitet powitalny (zawsze czeka ;P ). Co prawda nie ma się czego obawiać, ponieważ czworonogi biegają za płotem, niemniej będąc całkowicie skupionym na pokonaniu niełatwego podjazdu, można się nieco zdziwić jak wystrzeli do nas jak z procy lokalny Reksio 🙂 .

Dalej czeka już na nas piękna leśna droga, pełna skrzyżowań i zakrętów. Tak jak wspomniałem na wstępie, ze względu na przebieg trasy oraz ilość nagłych zmian kierunku jazdy nie sposób opisać ją „zakręt po zakręcie”. Dlatego tak ważne jest, aby podczas jazdy pilnować oznakowania drogi. Powyżej standardowo wkleiłem mapkę, która ma ułatwić lepsze zorientowanie w terenie, jak również zamieściłem filmik „relive”, który odwzorowuje cały przejechany przeze mnie dystans. Tym którzy podczas wypadu chcieliby wykorzystać elektroniczne urządzenia nawigacyjne, mogę udostępnić zapis śladu w formacie .gpx.

Po dojechaniu do Gietrzwałdu możemy odrobinę odpocząć na łonie natury lub w jednym z tamtejszych lokali zrobić sobie przerwę na kawę i ciastko. Tak czy inaczej warto się na chwilę zatrzymać, chociażby po to aby przemyśleć drogę powrotną. Tu mamy do wyboru co najmniej trzy opcje. Możemy wrócić dokładnie tą samą trasą którą przyjechaliśmy. Możemy również skorzystać z dobrodziejstwa asfaltu i do Olsztyna dojechać po DK16 – co prawda natężenie ruchu może być spore, niemniej prawie cały odcinek możemy przejechać szerokim poboczem, a co najważniejsze zdecydowanie szybciej dojedziemy do domu. Opcja nr 3 to leśna droga pożarowa nr 16 biegnąca po drugiej stronie DK16. Pisałem o niej we wpisie „Kudypy – Naglady (dojazd pożarowy 16)”. Wystarczy że „krajówką” dojedziemy do Naglad, gdzie wjedziemy na przyjemną drogę szutrową, która doprowadzi nas aż do Kudyp.

Dla kogo

Prezentowana przeze mnie trasa to propozycja dla osób które lubią obcować z przyrodą. Każdorazowo przemierzając ten odcinek natrafiałem na dzikie zwierzęta – a jest ich naprawdę sporo. Niekiedy udawało mi się nawet przez dłuższą chwilę je podpatrywać – oczywiście do czasu kiedy mnie nie zauważyły 😉 . Dodatkowo wszechogarniająca cisza i spokój pozwalają odpocząć od miejskiego hałasu.

Jeśli taka forma aktywnego wypoczynku Wam odpowiada, to proponuję również zajrzeć na facebookową grupę Zadyszka Olsztyn – Mikroprzygody Warmińskie. Jest to stale powiększająca się grupa pozytywnie zakręconych osób, która dla przyjemności, bez zbędnej spinki na gravelach przemierza okoliczne lasy.